Fatalna pomyłka sędziego, która doprowadziła do utraty majątku, domu i ziemi przez wiekowe małżeństwo z Mazur. Małżonkowie z powodu ciężkiej choroby mężczyzny postanowili oddać majątek w zamian za opiekę i możliwość dożycia swoich dni we własnym gospodarstwie. Kuriozalna pomyłka sędziego zniweczyła te plany. Materiał "Blisko ludzi".
Państwo Tatiana i Wojciech Szpakiewicz przez 34 lata wspólnie prowadzili gospodarstwo rolne.
Czerniak początkiem problemów
Sprowadzili się tu jeszcze w latach 60., jak mówią, z miłości do zwierząt. Pan Wojciech uczył jazdy konnej, pani Tatiana hodowała krowy i kaczki. - Nie wyobrażam sobie innego życia, tylko tutaj - mówi. Problemy zaczęły się, gdy pod koniec lat 90. pan Wojciech ciężko zachorował na czerniaka.
- W tamtych czasach czerniak był jak wyrok - mówi pani Tatiana. Nie mieli z czego żyć, a choroba postępowała. Wtedy z pomocą przyszli sąsiedzi, którzy obiecali pomoc finansową oraz opiekę, aby w zamian przejąć gospodarstwo po śmierci chorego na raka mężczyzny oraz jego żony.
Pan Wojciech, mimo fatalnych rokowań, wrócił jednak do zdrowia, a wówczas rodziny zaczęły się kłócić. Ostatecznie zmieniono warunki umowy, a państwo Szpakiewicz mieli otrzymać, w zamian za gospodarstwo, dożywotnią rentę.
Fatalna pomyłka
Ugodę taką miał zaakceptować sąd, jednak wyrok został wydany z brzemiennym w skutki błędem - zabrakło stwierdzenia, że państwo Tatiana i Wojciech mogą dożywotnio mieszkać w swoim domu. O tym, że był to błąd sądu, a nie świadome uzasadnienie, świadczy treść uzasadnienia wyroku. Sąd tłumaczy w nim, dlaczego małżonkowie mogą nadal mieszkać w swoim domu, stwierdzenia takiego nie ma jednak w samym wyroku.
- My, jako ludzie, którzy nie mają pojęcia o prawie, nie złapaliśmy tego kruczka - tłumaczą. Błędu nikt nie zauważył, wyrok się uprawomocnił, a państwo Szpakiewicz stracili prawa do własnego domu i ziemi. Nowi właściciele już kilkukrotnie próbowali eksmitować właścicieli z gospodarstwa.
Wstydliwa zasłona milczenia
Rzeczniczka elbląskiego sądu unikała rozmowy z reporterem TVN24, przed kamerą rozmawiać nie chciała również sędzia, która 11 lat temu wydała kuriozalny wyrok. Za nic nie chciała jednak przyznać się do błędu, a winę zrzucała na adwokata starszych ludzi, który nie odwołał się od zawierającego błąd wyroku.
- Pracowaliśmy na to, co mieliśmy, a ktoś jednym wyrokiem, niedopatrzeniem, zabiera nam wszystko. Nie ma być sprawiedliwie, ma być zgodnie z prawem - mówi pan Wojciech.
Rozwiązaniem rewizja nadzwyczajna?
Małżeństwu od dłuższego czasu pomaga posłanka Lidia Staroń. Jej zdaniem, cała sprawa wyglądałaby inaczej, gdyby w Polsce funkcjonowała instytucja rewizji nadzwyczajnej, która pozwalałaby na zmianę błędnych, rażących i krzywdzących wyroków. Bo jeśli nic się nie zmieni, pani Tatiana i pan Wojciech będą musieli opuścić swoje gospodarstwo.
Autor: mm//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24