W poniedziałek sąd rejonowy w Gdańsku zadecyduje, czy rozpocząć sprawę karną z powództwa związkowców z "Solidarności" przeciwko Donaldowi Tuskowi. Zdaniem działaczy związku zawodowego, premier mógł działać na szkodę Stoczni Gdańsk.
W gdańskim sądzie zebrała się grupa kilkudziesięciu stoczniowców, na czele z wiceszefem stoczniowej "Solidarności" Karolem Guzikiewiczem. Na małą salę rozpraw weszło tylko 25 osób, reszta czeka na korytarzu. Obrady rozpoczęły się o 8.30, decyzja o tym, czy sąd zajmie się tą sprawą, zapadnie prawdopodobnie przed południem.
Guzkiewicz: chodzi o pomoc publiczną
Karol Guzikiewicz uważa, że premier Tusk zadziałał na szkodę stoczni, kiedy mówił, że dostała ponad 600 milionów złotych pomocy publicznej. Raport NIK, na który powołuje się Guzikiewicz, mówi tylko o 80 milionach. Takie przekłamanie - zdaniem związkowca - naraziło Stocznię Gdańsk za stratę zaufania publiczego.
- Oczekujemy, że wymiar sprawiedliwości jest niezależny od władzy ustawodawczej - mówił o spodziewanej decyzji sądu Guzikiewicz. - Mam nadzieję, że sędzia dzisiaj będzie przestrzegał prawa - dodał. - Chodzi o pomoc publiczną, o afery stoczniowe. 70 procent Polaków chce wyjaśnienia tej sprawy. Afera odnośnie pomocy publicznej to jest jedna z afer stoczniowych - powiedział Guzikiewicz przed wejściem do sądu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24