Mam wielką satysfakcję z pracy, którą wtedy wykonywałem. Nie mam sobie nic do zarzucenia, bo było to zgodne z przepisami prawa - podkreślił wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. Odniósł się do sprawy płatnych dyżurów w szpitalu, które pełnił jako senator w czasie bezpłatnego urlopu.
Portal tvn24.pl ustalił, że Stanisław Karczewski jako senator, a potem wicemarszałek Senatu, w latach 2009-2015 zarobił ponad 400 tysięcy złotych, odbywając płatne dyżury w szpitalu, w którym był na bezpłatnym urlopie na czas wykonywania mandatu senatora.
Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że Ministerstwo Zdrowia uznało wtedy taką sytuację za niedopuszczalną. Podobną opinię wyrazili eksperci oraz Główny Inspektor Pracy. - Działałem w pełnym przekonaniu, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem - tłumaczył portalowi tvn24.pl wicemarszałek Senatu.
"Nic nie zmienię w tym, co powiedziałem"
We wtorek na senackim korytarzu Karczewski rozmawiał z reporterem TVN24. - Wszystko, co miałem do powiedzenia, powiedziałem państwa dziennikarzowi. Nic nie zmienię w tym, co powiedziałem, nawet jednego słowa - odparł, pytany o ustalenia tvn24.pl. Podkreślił, że sam nie ma "żadnych wątpliwości" w tej kwestii. - Platforma Obywatelska ma. Wiem, że wystąpili z interpelacjami, pytaniami do Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Pracy - i mają prawo do tego - zaznaczył wicemarszałek.
"Nie mam nic sobie do zarzucenia"
Dodał, że w związku ze swoją pracą w czasie bezpłatnego urlopu "ma wielką satysfakcję". - W tym czasie uratowałem życie bardzo wielu osobom. Pracowałem bardzo ciężko i nie mam nic sobie do zarzucenia. Było to zgodne z przepisami prawa - podkreślił Karczewski. Tłumaczył, że jest ordynatorem, a "nie wykonywał pracy związanej z ordynowaniem". - Pracowałem na dyżurze. To tak, jakby dziennikarz wziął urlop bezpłatny i od czasu do czasu napisał jakiś artykuł do gazety. Tak sobie to wyobrażam - mówił.
- Miałem zupełnie z innego obszaru urlop bezpłatny i w innym obszarze wykonywałem świadczenia - powtórzył wicemarszałek Senatu.
Ekspert: praca Karczewskiego "niezgodna z prawem"
W czasie tworzenia artykułu na temat Karczewskiego dziennikarz tvn24.pl uzyskał odpowiedź od Państwowej Inspekcji Pracy, która podkreśliła, że pracodawca może podpisać z własnym pracownikiem przebywającym na urlopie bezpłatnym umowę cywilnoprawną jedynie "z zastrzeżeniem, że realizacja tejże umowy nie będzie przebiegała na warunkach właściwych dla stosunku pracy".
Według doktora Artura Rycaka, adwokata specjalizującego się w prawie pracy i byłego sędziego orzekającego w sądach pracy, zapisy umów, które podpisywał w szpitalu Karczewski, wskazują, że stosunek pracy zachodził. W związku z tym - dodał Rycak - polityk PiS nie mógł na tej zasadzie pracować w trakcie bezpłatnego urlopu.
Zdaniem eksperta nie jest to jednak największa nieprawidłowość, bo - jak zauważa - ustawa o działalności leczniczej "nie dopuszcza wykonywana zawodu lekarza na podstawie umowy o dzieło". - Wykonywanie na tej podstawie zawodu jest niezgodne z prawem - zaznacza ekspert.
Skurkiewicz: popieram to, żeby senatorowie, którzy są lekarzami, mieli płatne dyżury w szpitalach
Sprawę Karczewskiego komentował we wtorek wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.
- Absolutnie popieram to, żeby senatorowie, którzy są lekarzami, którzy mają specjalizacje, które są deficytowe na rynku otwartym, mieli płatne dyżury w szpitalach - oświadczył.
Przekonywał, że "mamy dzisiaj olbrzymi deficyt specjalistów w różnych specjalnościach lekarskich i oni (senatorowie - red.) powinni również pełnić dyżury". Skurkiewicz dodał, że "nie może lekarz pełnić dyżuru na oddziale, na SOR-ze na zasadzie wolontariatu, bo dyżur pełniony w formule wolontariatu zwalnia takiego lekarza z konsekwencji, na przykład błędu medycznego".
- Jeżeli ktoś jest związany umową o dzieło, umową zleceniem ze szpitalem, wtedy taką odpowiedzialność ponosi - wyjaśniał.
Brejza: niekoniecznie pracuje się dla idei
- Jeżeli ktoś decyduje się brać urlop bezpłatny, to nie po to, żeby kombinować gdzieś potem na boku, żeby tylko zarobić, bo nie starcza do pierwszego i niekoniecznie pracuje się dla idei - komentował senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza.
Jak mówił, "dźwięczą słowa marszałka Karczewskiego, który młodym lekarzom rezydentom tłumaczył, że pracuje się dla idei, a nie dla pieniędzy". - Tu okazuje się, że ta idea średnio wygląda w przypadku marszałka Karczewskiego - dodał. Nawiązał do głośnych słów ówczesnego marszałka Senatu z października 2017 roku, który w czasie protestu lekarzy rezydentów pouczał młodych medyków, że powinni pracować "dla idei".
Brejza ocenił, że "tą jedyną ideą pana marszałka jest chyba sposób wyszukiwania prawnych możliwości dorobienia sobie u pracodawcy, u którego jest się na urlopie bezpłatnym".
- Nie słyszałem o takim przypadku, żeby ktoś był na urlopie bezpłatnym i poprzez wolontariat, potem jakieś umowy o dzieło żeby ta osoba dorabiała - dodał senator.
Autor: ads, akr/pm / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24