Platforma Obywatelska składa dwa zawiadomienia, do prokuratury i CBA, w sprawie sprzedaży kolekcji obrazów należącej do rodziny Czartoryskich - poinformowali w środę posłowie Platformy. - Mamy do czynienia z gigantyczną aferą, z grabieżą majątku narodowego na kwotę pół miliarda złotych - mówił Paweł Olszewski (PO). Wicepremier i szef resortu kultury Piotr Gliński ocenił te zawiadomienia jako "bulwersujące".
Pod koniec grudnia 2016 roku państwo polskie kupiło za 100 milionów euro należącą do Fundacji Książąt Czartoryskich kolekcję obejmującą dzieła sztuki, w tym "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci. W oświadczeniu wydanym przez Fundację poinformowano, że w końcu ubiegłego roku Fundacja Książąt Czartoryskich podjęła decyzję o przekazaniu środków zgromadzonych w okresie swojej działalności na rzecz nowo powstałej fundacji Le Jour Viendra z siedzibą w Liechtensteinie.
- Dzisiaj składamy dwa zawiadomienia - jedno zawiadomienie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego, drugie zawiadomienie do prokuratury. Mamy do czynienia z gigantyczną aferą, z grabieżą majątku narodowego na kwotę pół miliarda złotych na rzecz jednej rodziny - mówił Olszewski na środowej konferencji prasowej w Sejmie.
Zbadać rolę PiS
Według Krzysztofa Brejzy Platforma Obywatelska chce między innymi zbadania, jaką rolę w całej sprawie odegrali politycy PiS, w tym wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Poseł PO zarzucił Prawu i Sprawiedliwości, iż dopuściło do sytuacji, w której "500 milionów złotych popłynęło do jakiejś fundacji w Lichtensteinie". - Chcemy zbadać rolę polityków PiS, rolę pana wicepremiera Glińskiego, który skierował do księcia Czartoryskiego specjalną propozycję zakupu za taką, a nie inna kwotę, w dziwnym trybie, tej kolekcji. Chcemy zbadać, dlaczego pan wicepremier naciskał na sąd, aby sąd przyspieszył pewne działania - wyjaśniał parlamentarzysta.
Jednym z nich jest - jak mówił - fakt, iż do obsługi transakcji między polskim rządem a zamieszkałym w Hiszpanii Adamem Czartoryskim wybrano gdańską "kancelarię prawną związaną z PiS".
Posłowie PO podkreślali, że kolekcja Czartoryskich i tak - zgodnie z polskim prawem - nie mogła opuścić Polski. Arkadiusz Myrcha (PO) zauważył, że przepisy prawne w tej sprawie uchwalono w czasie rządów PO-PSL.
- Te przepisy dotyczące listy skarbów dziedzictwa wicepremier Gliński odziedziczył i miał do dyspozycji od samego początku. Te przepisy nakładają bardzo rygorystyczne obowiązki na właściciela kolekcji czy danych nieruchomości dotyczące przechowywania, konserwowania, ale także nakładające praktycznie zakaz wywożenia tych dóbr bez zgody ministra - powiedział Myrcha.
"Trzej młodzi politycy poszukują rozgłosu", "walka kuzynów w kisielu"
Wicepremier i szef resortu kultury Piotr Gliński podczas na środowej konferencji prasowej ocenił tę sprawę jako "bulwersującą". - Z wydarzenia, które miało miejsce półtora roku temu, które od początku było przejrzyste i transparentne, robi się jakąś pigułę polityczną. To świadczy o polskiej opozycji, opozycji specjalnej troski, która musi wyszukiwać absurdalne historie - mówił Gliński.
Według wicepremiera "łączenie ministra kultury z problemami części rodziny Czartoryskich jest czymś bardzo dziwnym i niepoważnym".
Gliński zwrócił także uwagę, że jego ministerstwo "zabezpieczyło interesy polskiego państwa, polskiego społeczeństwa i polskiego podatnika, doprowadzając w okolicznościach dość szczególnych do zawarcia transakcji". Dodał, że szczególny charakter transakcji wynikał z możliwości wykorzystania "zaoszczędzonych w polskim budżecie pieniędzy przez dobrą pracę rządu"
Zdaniem wicepremiera "trzej młodzi politycy", którzy składają zawiadomienia, "poszukują rozgłosu, czy argumentów w swojej działalności politycznej".
- Odwołują się w sposób bardzo niski, sugerując jakieś brudne konszachty instytucji państwowych i fundacji prywatnych w związku z bardzo ważnymi dla polskiego narodu dziełami sztuki - podkreślił Gliński. Jak dodał, "ci młodzi politycy składają donos także na swoich starszych kolegów partyjnych".
- Nasi poprzednicy także próbowali doprowadzić do zakupu, ale im się nie udało - mówił.
Samą kolekcję ocenił jako "jedną z najbardziej cennych rzeczy dla polskiej kultury" i dodał, że próbuje się wokół niej zrobić "walkę kuzynów w kisielu" - To jest niepoważne - ocenił wicepremier.
Sellin: symboliczna cena
Fundacja Książąt Czartoryskich zapewniła w oświadczeniu, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży kolekcji "zostały zdeponowane na kontach nowej fundacji zgodnie z prawem, a wszelkie informacje w tej sprawie są dostępne dla organów nadzorczych fundacji". Oprócz Fundacji Le Jour Viendra - jak napisano w oświadczeniu - część pieniędzy otrzymały także: Fundacja Trzy Trąby, Fundacja Książąt Lubomirskich oraz Fundacja imienia Feliksa hrabiego Sobańskiego. We władzach tych fundacji zasiadają osoby związane obecnie i niegdyś z Fundacją Książąt Czartoryskich.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin podkreślał we wtorek w Radiu ZET, że zakup kolekcji rodziny Czartoryskich był "bardzo ważną dla państwa i narodu polskiego sprawą". - Myśmy załatwili coś, co muzealnicy, historycy sztuki postulowali od dawna - żeby wreszcie załatwić tę sprawę tak, żeby to była własność państwa i narodu polskiego - dodał. - I wreszcie tak jest i to w gruncie rzeczy za symboliczną cenę - zaznaczył.
Dopytywany, czy nie widzi problemu w tym, że pieniądze za zakup kolekcji zostały przekazane za granicę, wiceminister kultury powiedział, że jest to "pytanie do prywatnego właściciela fundacji, co z tymi pieniędzmi robi i jak je rozczłonkowuje, na jakie inne fundacje przelewa".
Autor: mm, ads//now / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24