Nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna odroczyła do czwartku posiedzenie w sprawie doprowadzenia siłą sędziego Sądu Okręgowego w Warszawie Igor Tulei na przesłuchanie w prokuraturze. Śledczy chcą przesłuchać Tuleyę i postawić mu zarzuty ujawnienia informacji z postępowania.
Po 12 godzinach posiedzenia pełnomocnicy sędziego Igora Tulei poinformowali o odroczeniu postępowania do czwartku. - To sprawa dla inspekcji pracy do zbadania, czy nie doszło do rażącego naruszenia praw pracowniczych – powiedział mecenas Jacek Dubois. Prawnik zwrócił uwagę, że przewodniczący Izby Dyscyplinarnej nie wyraził zgody na jawność postępowania. – Nie dopuścił do tego, żeby przedstawiciele organizacji społecznych mogli obserwować, co się dzieje – podkreślił.
- Wyszedłem siwy z przerażenia, co się dzieje z polskim wymiarem sprawiedliwości, jak odchodzimy od procedur, zasad, respektowania praw stron. Nie ma już procedury, jest Izba Dyscyplinarna, która rządzi się prawami Wschodu, a nie prawami Rzeczpospolitej – dodał mec. Jacek Dubois.
- Co będzie jutro? Spodziewamy się tego, że jest polecenie "dopaść Tuleyę" i wierni funkcjonariusze (...) będą to realizować. Ponieważ dzisiaj sił już nie starczyło osobie, która ma wykonać to zlecenie, zostało to odroczone do jutra – powiedział mecenas.
Jego zdaniem Izba Dyscyplinarna SN "to nie jest miejsce, gdzie waży się sprawiedliwość, tylko miejsce, gdzie nową tradycją gotuje się sprawiedliwość". - Nie mówimy już o stosowaniu prawa, tylko o kpinie z prawa – ocenił.
Drugi obrońca, mecenas Michał Zacharski przyznał, że "jest skrajnie zmęczony i jest mu niewymownie przykro z tego powodu, że w gmachu Sądu Najwyższego dochodzi do procesu, w ramach którego nie są respektowane podstawowe reguły, normy procesowe".
- Wielokrotnie (w czasie rozprawy – red.) patrzyliśmy na siebie z dziwnym grymasem zdziwienia, przerażeniem. Oczekujemy na to, co będzie jutro - dodał.
- Właściwie sprawa nie zaczęła być rozpoznawana merytorycznie. Godziny sąd i inny skład orzekający musiał poświęcić na rozpoznawanie licznych wniosków obrony, zmierzających głównie do wyłączenia orzekającego sędziego – przekazał rzecznik Izby Dyscyplinarnej Piotr Falkowski. - Wyraźnie widać, że jest to strategia obliczona na przeciąganie, żeby sprawa dłużyła się, trwała w nieskończoność - dodał. Zapowiedział, że decyzja Izby Dyscyplinarnej zostanie ogłoszona jawnie.
Trzeci z obrońców mecenas Bartosz Tiutiunik podkreślił, że "Izba Dyscyplinarna traci kolejną szansę, żeby pokazać, że niektóre argumenty natury prawnej, podważające status tej izby jako sądu niezależnego, są bezzasadne". - Dzisiejsza decyzja o nierozpoznawaniu sprawy pana sędziego w sposób jawny jest stratą takiej szansy - ocenił.
Kilkunastogodzinne posiedzenie
Środowe posiedzenie rozpoczęło się w południe, krótko po godzinie 12. Prowadził je sędzia Adam Roch. Na sali rozpraw byli pełnomocnicy sędziego Igora Tulei, prokurator oraz przedstawiciele Naczelnej Rady Adwokackiej, która zgłosiła chęć udział w sprawie.
Na salę wszedł też dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej, który zwrócił się do sądu o jawne dla mediów rozpatrywanie wniosku w sprawie sędziego Tulei. Sąd po wysłuchaniu stron w sprawie jawności zdecydował, że choć sam przebieg posiedzenia będzie niejawny, to ogłoszenie decyzji i jej ustnych motywów będzie dostępne dla przedstawicieli mediów wcześniej akredytowanych w sądzie do tej sprawy. Jednocześnie nie uwzględnił wniosków o przyłączenie się do tej sprawy kilkunastu organizacji społecznych, w tym Naczelnej Rady Adwokackiej.
Sam sędzia Tuleya nie był na rozprawie, był za to przed budynkiem Sądu Najwyższego, gdzie odbywały się manifestacje poparcia dla niego.
Sprawa sędziego Tulei
Po tym, gdy nieuznawana przez Sąd Najwyższy Izba Dyscyplinarna uchyliła immunitet sędziemu i zdecydowała o zawieszeniu go w czynnościach służbowych i obniżeniu o 25 procent uposażenia, sędzia Tuleya został odsunięty od orzekania, a rozpoznawane przez niego sprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie zostały zdjęte z wokandy.
Powodem wniosku prokuratury w sprawie uchylenia immunitetu sędziego było podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które miały narazić bieg postępowania. Chodziło o śledztwo w sprawie obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 roku, które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 roku Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tulei uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu.
Jednak artykuł 95b Kodeksu postępowania karnego mówi o tym, że to prezes sądu lub sąd mają prawo zarządzić o jawności posiedzenia. "Posiedzenie odbywa się z wyłączeniem jawności, chyba że ustawa stanowi inaczej albo prezes sądu lub sąd zarządzi inaczej" – brzmi treść artykułu.
Źródło: TVN24