Prokuratura w Warszawie z powodu niewykrycia sprawcy umorzyła śledztwo w sprawie podłożenia atrap bomb w stolicy w 2005 r. - Umorzenie nie zamyka ostatecznie tej sprawy. Jeżeli pojawią się nowe okoliczności, może zostać ona wznowiona - zaznaczyła na antenie TVN24 Katarzyna Szeska, rzecznik prokuratury.
- Śledztwo przeciwko Romanowi W., który podejrzany był o rozmieszczenie 14 atrap bomb w październiku 2005 roku, na dwa dni przed druga turą wyborów prezydenckich w Polsce umorzono, ponieważ prokuratorzy nie przedstawili wystarczających dowodów na winę podejrzanego - powiedziała Katarzyna Szeska. Jednocześnie, wobec niewykrycia sprawców przestępstwa, umorzono śledztwo w całej sprawie.
Rzeczniczka zaznaczyła jednak, że umorzenie śledztwa nie kończy ostatecznie sprawy: - Jeżeli pojawią się nowe dowody, służby wrócą do niej. Będzie ona monitorowana przez odpowiednie służby aż do czasu przedawnienia - powiedziała Szeska.
14 atrap, które sparaliżowało stolicę
Rankiem 20 października 2005 r. Warszawę obiegła wiadomość o 14 ładunkach wybuchowych podłożonych w 11 miejscach miasta. Ruch na kilka godzin został sparaliżowany. Na ulicach pojawili się policyjni pirotechnicy. Uruchomiono zarządzanie kryzysowe. Po zbadaniu paczek okazało się, że są to atrapy bomb. Podłożono je miedzy innymi na Dworcu Centralnym i w metrze.
Podłożenie atrap poprzedzono wysłaniem e-maila z pogróżkami pod adresem ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. E-mail był podpisany przez nieznane organizacje: "Gay Power" i "Silny Pedał". Wskazywał, że jego autorzy są przeciwni polityce ówczesnego prezydenta stolicy: "Kaczyński = wojna (...) Wybór Kaczyńskiego to budowa Polski ksenofobicznej. (...)". Mail wskazywał też, że sprawcy alarmów mogą mieć związek ze środowiskami homoseksualnymi. Policja ustaliła, że wiadomość została wysłana z kafejki internetowej w jednym z centrów handlowych. Wszystkie media obiegły zdjęcia z kamer monitoringu pokazujące mężczyznę korzystającego z komputera, z którego wysłano e-mail.
Prasa spekulowała, że podłożenie atrap w mieście mogło mieć związek z przeprowadzoną kilka dni później drugą turą wyborów prezydenckich. Pojawiły się pogłoski, że za podłożeniem paczek mogły stać służby specjalne, by rzekomo "dać szansę" Lechowi Kaczyńskiemu wykazania, jak świetnie sobie radzi z takimi sytuacjami. Przeciwnicy tej tezy podkreślali, że akcja podkładania atrap mogła być równie dobrze przygotowana po to, by pokazać, że ówczesny prezydent Warszawy nie panuje nad sytuacją. Sprawą zajęła się sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych.
Gejbomber zatrzymany
Policja zatrzymała 33-letniego Romana W. w listopadzie 2006 r. Przedstawiono mu zarzut usiłowania sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego. Nie przyznał się on do winy. Prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i odebrała mu paszport - nie zdecydowała się jednak na wniosek o jego aresztowanie.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24