Szkoda, że prokuratura i politycy nie dokończyli procesu rozliczania tych osób - mówił we "Wstajesz i weekend" w TVN24 Paweł Wojtunik. Były szef CBA komentował w ten sposób oskarżenia formułowane pod adresem obecnych szefów służb - Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - przez Tomasza Kaczmarka. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do zeznań byłego agenta, w których obciąża on swoich byłych przełożonych.
Tomasz Kaczmarek, były agent CBA, w reportażu "Superwizjera" TVN, wyemitowanym w sobotę w TVN24 i opisanym w Magazynie TVN24, po raz pierwszy zdradził kulisy operacji sprzed ponad 10 lat w sprawie tak zwanej willi Kwaśniewskich. Opowiedział między innymi, jak dokładnie wyglądało rozpracowywanie byłej pary prezydenckiej, Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Reporterzy "Superwizjera" dotarli też do nowych zeznań, w których obciąża on swoich byłych przełożonych.
Rozkazy od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - jak twierdzi Tomasz Kaczmarek - miał otrzymywać podczas spotkań towarzyskich, na których spożywano alkohol.
Maciej Duda, jeden z autorów reportażu, w rozmowie we "Wstajesz i weekend" w TVN24 w niedzielę podkreślał, że Kaczmarek twierdzi, iż pod presją szefów "koloryzował, wykonywał rozkazy, podawał nieprawdę, jakoby miał przeświadczenie, że dom w Kazimierzu należał do prezydenckiej pary". - Twierdzi, że wymyślał te historie po to, by zadowolić szefów - dodał.
Do ustaleń reporterów "Superwizjera" i przedstawionych w nim zeznań tak zwanego agenta Tomka odniósł się również w niedzielę Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Byłem jedną z osób, która próbowała tę służbę ucywilizować - powiedział gość "Wstajesz i weekend" w TVN24. - Biuro było w chaosie, zaangażowane w wiele skandali politycznych. Sprawa domu w Kazimierzu była jedną z trzech czy czterech spraw o charakterze aferalnym - wskazał.
"Można sobie tylko wyobrażać, jak dziś wyglądają ich rozmowy z agentami"
- Szkoda, że agent Tomek wówczas tego nie powiedział - przyznał Wojtunik. - Szkoda również, że prokuratura i politycy nie dokończyli procesu rozliczania tych osób - dodał. W jego ocenie "mamy do czynienia z sytuacją, jakby osobom podejrzewanym o pedofilię pozwolić zarządzać domem dziecka". - Trzeba twardo mówić o pewnych patologiach - podkreślił.
Wojtunik zwrócił uwagę, że minister spraw wewnętrznych i administracji, koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński, oraz jego zastępca, wiceszef MSWiA Maciej Wąsik, mają "nieograniczone kompetencje".
- Można sobie tylko wyobrażać, jak dziś wyglądają ich rozmowy z agentami - zaznaczył. - Jeżeli to jest prawda, jak wpływali wówczas na te czynności - podkreślił, dodając, że "ówcześni dyrektorzy, którzy próbowali nadzorować pracę agenta Tomka, mówili, że szefowie osobiście zarządzali tymi sprawami. Było to oczko w głowie" - powiedział.
"Rzecz absolutnie podstawowa: rejestrowanie każdej czynności"
Odnosząc się z kolei do kwestii wiarygodności twierdzeń przedstawionych przez Kaczmarka, Paweł Wojtunik tłumaczył zasady pracy agenta, dzięki którym ta sprawa mogłaby wyglądać inaczej. - Nie spotykaj się sam. Powinien być drugi agent, który teraz mógłby teraz powiedzieć: tak było, a tak nie było - wyjaśniał.
- Rzecz absolutnie podstawowa: rejestrowanie każdej czynności - zaznaczył były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - To "ABC" pracy pod przykryciem. Nie wierzę w to, że ci ludzie nie wiedzieli, jakie są zasady - zaznaczył gość TVN24.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24