Wszczęcie przez Trybunał Konstytucyjny postępowania w sprawie rozstrzygnięcia sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym to sztuczny zabieg - ocenił były sędzia Trybunału Konstytucyjnego profesor Stanisław Biernat. Jego zdaniem chodzi o uniemożliwienie podjęcia uchwały przez Sąd Najwyższy w sprawie sędziów wybranych przez nową Krajową Radę Sądownictwa.
W odczytanym w środę przez rzeczniczkę Trybunału Konstytucyjnego Aleksandrę Wójcik oświadczeniu prezes tej instytucji Julia Przyłębska poinformowała, że do TK wpłynął wniosek marszałek Sejmu o rozstrzygnięcie dwóch sporów kompetencyjnych między: Sejmem a Sądem Najwyższym oraz prezydentem a Sądem Najwyższym.
W oświadczeniu Julia Przyłębska zaznaczyła, że zgodnie z ustawą wszczęcie postępowania przed TK powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny.
"To jest sztuczny zabieg"
Zdaniem byłego sędziego Trybunału Konstytucyjnego profesora Stanisława Biernata "w tej sprawie w ogóle nie ma sporu kompetencyjnego".
- Ponieważ według konstytucji spór kompetencyjny występuje wtedy, jeżeli dwa organy czują się kompetentne w tej samej sprawie. Tutaj nie ma tej samej sprawy, ponieważ marszałek Sejmu zarzuca Sądowi Najwyższemu, że ten narusza kompetencje Sejmu i narusza kompetencje prezydenta, a to w ogóle nie ma miejsca - ocenił były sędzia Trybunału Konstytucyjnego.
- To jest sztuczny zabieg, aby Sąd Najwyższy nie mógł podjąć uchwały na wniosek pierwszej prezes Sądu Najwyższego [profesor Małgorzaty Gersdorf - przyp. red.], ponieważ w razie sporu kompetencyjnego postępowania ulegają zawieszeniu - powiedział profesor Biernat. Były sędzia Trybunału Konstytucyjnego dodał, że Trybunał Konstytucyjny za rządów Julii Przyłębskiej działa bardzo powoli, a w tej sprawie zareagował bardzo szybko.
- Niektóre sprawy całymi latami czekają na rozpoznanie, a znam taki przypadek sprawy, która jest w Trybunale gotowa do orzekania od trzech lat i z niewiadomych przyczyn pani Przyłębska nie wyznacza rozprawy i wydania wyroku - zwrócił uwagę.
Pytania Gersdorf do trzech izb SN w sprawie statusu osób z pozostałych dwóch
W ubiegłym tygodniu pierwsza prezes Sądu Najwyższego przedstawiła pytanie prawne trzem Izbom SN: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Pytania dotyczyły tego, czy zasiadanie w składach sędziowskich osób wyłonionych przez nową KRS nie prowadzi do naruszenia między innymi przepisów konstytucji, Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności czy Karty Praw Podstawowych.
Jak mówił rzecznik Sądy Najwyższego sędzia Michał Laskowski, "pytanie wprost dotyczy statusu sędziów z pozostałych dwóch Izb SN". Chodzi tu o Izbę Dyscyplinarną oraz Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Posiedzenie trzech Izb Sądu Najwyższego wyznaczono na 23 stycznia, na godzinę 11.
Jednak w środę przedstawiciele obozu rządowego podjęli działania zmierzające do zablokowania czwartkowego posiedzenia trzech izb Sądu Najwyższego. Najpierw marszałek Sejmu Elżbieta Witek zwróciła się z wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o - jak stwierdziła - "rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego między Sejmem a Sądem Najwyższym". Potem do tej sytuacji odniósł się także prezydent Andrzej Duda.
Marszałek Sejmu chce, by TK, na którego czele stoi Julia Przyłębska, rozstrzygnął o tym, kto ma prawo decydować o legalności zasiadania w składach sędziowskich osób, wybranych przy udziale nowej KRS. Chodzi więc między innymi o osoby zasiadające w powołanej jesienią 2018 roku Izbie Dyscyplinarnej SN, która zajmuje się dyscyplinarnymi przewinieniami prawników.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24