Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński poinformował, że w piątek został powołany zespół niezależnych ekspertów, który wyjaśni wszystkie okoliczności wypadku prezydenta Dudy. To reakcja na publikację "Rzeczpospolitej", która w artykule przekonywała, że w prezydenckiej limuzynie została założona opona nie nadająca się do eksploatacji.
- Po doniesieniach prasowych uznaliśmy, że to wymaga sprawdzenia ze strony ministra spraw wewnętrznych i administracji, stąd zespół kontrolny MSWiA, który sprawdzi tę sprawę i zweryfikuje to, co podaje prasa - powiedział Jarosław Zieliński.
- Źródłem nie mogą być doniesienia prasowe, treść informacji musi zostać zweryfikowana. Można podawać prawdziwe informacje, administracja państwowa musi podchodzić do tego z całą odpowiedzialnością. W związku z tym powołaliśmy zespół kontrolny, który w ciągu 14 dni tę informację zbada - zaznaczył.
Będzie to kolejna grupa specjalistów, badająca sprawę prezydenckiego wypadku. Już kilka godzin po wypadku Mariusz Błaszczak informował, że szef BOR powołał komisję ekspertów, którzy zajmą się wyjaśnieniem wypadku.
Publikacja "Rzeczpospolitej"
"Rzeczpospolita" w piątkowym artykule podaje, że 20 stycznia br. w samochodzie, którym poruszał się prezydent Andrzej Duda doszło do uszkodzenia opony. Prezydent kontynuował podróż w innym pojeździe. Uszkodzona limuzyna trafiła do mechanika, ale w magazynie BOR nie było odpowiedniej opony na wymianę, trzeba było ją zamówić. Samochód miał być unieruchomiony przez niemal miesiąc.
15 lutego okazało się, że samochód jest pilnie potrzebny. Prezydent miał pierwotnie lecieć do Karpacza śmigłowcem, ale zmieniono plany. Andrzej Duda leciał samolotem do Wrocławia i miał kontynuować podróż do Karpacza pojazdem. "Rz" twierdzi, że w pilnie potrzebnej limuzynie założono więc oponę wyeksploatowaną, przeznaczoną do utylizacji. Gazeta nie precyzuje, czy była to opona uszkodzona 20 stycznia.
Podjazd
"Rz" wskazuje, że w Karpaczu przed prezydencką limuzyną był 100-metrowy odcinek od ulicy do stacji wyciągu na Śnieżkę, którego, jak twierdzi gazeta, nie mógł pokonać żaden samochód, poza terenowym autem GOPR.
"Szef ochrony prezydenta Bartosz Hebda, który siedział obok prezydenckiego kierowcy, podjął decyzję o próbie wjazdu 3,5-tonowym BMW. Na pełnym gazie, z rozpędu mimo kamieni, lodu. Wiele wskazuje na to, że sparciała opona wtedy została uszkodzona" - pisze "Rzeczpospolita".
Wtedy miało dojść do uszkodzenia opony. Dalsze zniszczenia miała spowodować prędkość, z jaką poruszała się kolumna już na autostradzie.
Wypadek na A4
Prezydent Andrzej Duda miał wypadek samochodowy 4 marca. W limuzynie, którą poruszała się głowa państwa autostradą A4 pękła opono. Samochód wpadł w poślizg i zsunął się do rowu. Nikt nie został ranny.
Jeszcze tego samego dnia minister Mariusz Błaszczak poinformował w „Piaskiem po oczach”, że szef BOR powołał komisję ekspertów, którzy zajmą się wyjaśnieniem wypadku. W ubiegłym tygodniu wiceszef BOR płk Jacek Lipski przedstawił wewnętrzne ustalenia ws. incydentu z limuzyną prezydenta. Według niego czynności sprawdzające wykazały, że dwie instrukcje podpisane przez poprzednich szefów BOR - gen. Krzysztofa Klimka z 2013 r. i gen. Mariana Janickiego z 2009 r. - "są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu, obowiązującymi w 2010 r. (roku produkcji auta - red.) w odniesieniu do opon dla samochodu BMW 7 High Security".
Lipski powiedział, że po ustaleniu tych faktów obecny szef BOR polecił niezwłocznie wymienić w samochodach pancernych opony na takie, których wiek nie przekracza dwóch lat, oraz sprawdzenie, czy w pozostałych samochodach BOR opony spełniają wymagania producentów. Ponadto, w instrukcji zmniejszono normę przebiegu ogumienia z 20 tys. na 10 tys. kilometrów oraz okres używania na dwa lata (w zależności co wystąpi pierwsze).
Autor: kło/ja / Źródło: TVN24, Rzeczpospolita, PAP