Śmiertelny wypadek po policyjnym pościgu? Mieszkańcy znaleźli zwłoki

Śmiertelny wypadek po policyjnym pościgu
Śmiertelny wypadek po policyjnym pościgu
Źródło: tvn24

Za kierowcą, który nie zatrzymał się do kontroli pod Nową Solą, ruszył policyjny pościg. Pędzące auto zatrzymało się dopiero na blokadzie uderzając w radiowóz. Pasażerowie z poważnymi obrażeniami trafili do szpitala. Tymczasem mieszkańcy w pobliżu miejsca wypadku znaleźli zwłoki 26-latka. Twierdzą, że i on był pasażerem roztrzaskanego pojazdu.

Do tragicznego wypadku doszło w niedzielę, 23 lutego. 21-letni kierowca seata toledo nie zatrzymał się do kontroli zielonogórskiej policji. Za uciekającym autem ruszył pościg.

Samochód, w którym według policji była jeszcze 18-latka, zatrzymał się dopiero na policyjnej blokadzie pod Nową Solą. Rozpędzona maszyna uderzyła w radiowóz. Dwie osoby wypadły z auta i z poważnymi urazami kręgosłupów trafiły do szpitala. Jak twierdzą, w samochodzie nie było nikogo więcej.

Był jeszcze jeden pasażer?

Tymczasem kilka godzin później do policjantów w Nowej Soli zgłosili się znajomi i rodzina prawdopodobnie jeszcze jednego uczestnika wypadku. Twierdzili, że także ich bliski brał udział w tym tragicznym zdarzeniu. Według relacji, zdesperowane osoby z kręgu znajomych zmarłego Kacpra same przeszukiwały okolicę, gdzie doszło do kraksy seata. - Na miejscu wypadku znaleźliśmy but Kacpra, powiadomiliśmy o tym nowosolską policję - powiedzieli.

Ale, jak relacjonowali, nie wywołało żadnej reakcji nowosolskiej policji. - Policja nie wszczęła poszukiwań - stwierdzili.

Zwłoki 26-letniego Kacpra znalazł właściciel pobliskiej posesji.

Nie szukali dokładnie?

Z nieoficjalnych informacji TVN24 wynika, że policjanci niedokładnie przeszukali miejsce zdarzenia.

Grzegorz Szklarz z Prokuratury Rejonowej w Zielonej Górze stwierdził, że oględziny miejsca wypadku były bardzo dokładne, funkcjonariusze nie przeszukali jednak nieruchomości.

- Policja wiedziała, że w samochodzie były dwie osoby, a mężczyzna, który uciekł z miejsca zdarzenia, przebiegł kilkadziesiąt metrów, przeszedł przez ogrodzenie i leżał w wysokiej trawie na terenie posesji. Tam oględzin nie było - powiedział śledczy. Sprawę wyjaśnia prokuratura.

Autor: msz/kka / Źródło: tvn24

Czytaj także: