Krakowscy śledczy badają okoliczności śmierci więźnia z zakładu karnego w Tarnowie. Podejrzewają, że 59-latek mógł zostać pobity przez współwięźnia. Śledztwo dotyczy także ewentualnego niedopełnienia obowiązków.
Mężczyzna skarżył się na ból brzucha. W związku z tym najpierw trafił do tarnowskiego szpitala, a stamtąd na oddział szpitalny krakowskiego aresztu na Montelupich, gdzie w ubiegły piątek zmarł. - Prowadzimy postępowanie w sprawie o nieumyślne spowodowanie śmierci. W toku postępowania badane są również wątki ewentualnego niedopełnienia obowiązków, pobicia i narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia - powiedziała wiceszefowa Prokuratury Rejonowej Kraków Śródmieście-Zachód, Małgorzata Rzytki. Jak poinformowała, została zlecona sekcja zwłok, której wyniki ukierunkują dalszy tok postępowania. Zostaną także przesłuchani świadkowie.
Pobity przez współosadzonego?
Wyjaśnieniem śmierci więźnia oraz wcześniejszego zajścia między współosadzonymi zajął się także Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Krakowie. Jak poinformował rzecznik tej instytucji, kpt. Tomasz Wacławek, Jan M. został przewieziony z tarnowskiego więzienia do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego (SOR) w Tarnowie z powodu bólu brzucha. Przyczyną dolegliwości mogło być zdarzenie z 31 lipca, kiedy to Jan M. został prawdopodobnie pobity przez współosadzonego z dwuosobowej celi. Według rzecznika, dwa dni później, podczas rozmowy z wychowawcą, Jan M. źle się poczuł. Wezwano pogotowie ratunkowe i przewieziono go na oddział ratunkowy w Tarnowie. Tam wykonano mu niezbędne badania, łącznie z RTG klatki piersiowej i tomografią komputerową jamy brzusznej i miednicy, zalecono również dalsze leczenie zachowawcze w szpitalu więziennym. - Lekarze SOR nie wskazali na konieczność hospitalizacji w tarnowskim szpitalu lub w warunkach intensywnej opieki medycznej - zaznaczył rzecznik.
Wieczorem więzień został przywieziony do aresztu przy ul. Montelupich w Krakowie. Po przyjęciu został przebadany przez lekarza. Jego stan oceniono jako dobry - był z nim kontakt, poruszał się o własnych siłach. Z uwagi na zalecenia lekarzy z SOR Szpitala Wojewódzkiego w Tarnowie został zakwaterowany w szpitalu więziennym na oddziale chirurgii. - Kilka godzin później - 3 sierpnia, podczas apelu porannego - zastępca dowódcy zmiany stwierdził, że Jan M. jest nieprzytomny. Natychmiast powiadomiono lekarza i przystąpiono do reanimacji. Wezwano pogotowie ratunkowe, którego zespół przejął akcję reanimacyjną. Przybyły lekarz pogotowia o godzinie 6.34 stwierdził zgon osadzonego - powiedział rzecznik.
Znęcał się nad rodziną
Jan M. odbywał karę dwóch lat pozbawienia wolności m.in. za znęcanie się fizyczne i psychiczne nad rodziną. W marcu ubiegłego roku został warunkowo zwolniony, ale w maju tego roku ponownie trafił do więzienia, ponieważ sąd odwołał warunkowe zwolnienie m.in. za kolejne awantury.
Miał wyjść na wolność w maju przyszłego roku.
Autor: mon//kdj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24