Prawo i Sprawiedliwość złożyło wniosek do sejmowej komisji etyki ws. Radosława Sikorskiego. PiS chce, by komisja sprawdziła, czy marszałek Sejmu mówił prawdę, gdy deklarował, że podróżował samochodem prywatnym w celach służbowych.
- Sprawa dotyczy uczciwości albo jej braku drugiej osoby w państwie, jaką jest marszałek polskiego Sejmu - mówił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej w Sejmie. Przypomniał, że w skład komisji etyki wchodzi dwóch posłów koalicji i dwóch przedstawicieli opozycji, a na jej czele stoi poseł SLD Tomasz Garbowski. - Mam nadzieję, że sprawą się zajmie - powiedział Błaszczak.
"Rząd ukrywa dowody" ws. Sikorskiego
Jego zdaniem premier Ewa Kopacz ws. Sikorskiego "nabrała wody w usta i zaryglowała się w swojej kancelarii". Stwierdził też, że "rząd ukrywa dowody w sprawie afery Sikorskiego". Tłumaczył, że dwa dni temu zwrócił się do minister spraw wewnętrznych Teresy Piotrowskiej o udostępnienie księgi rejestrów Biura Ochrony Rządu. - To zasadniczy dowód w tej sprawie - podkreślił Błaszczak. Dodał, że w dokumencie są zawarte m.in. informacje o tym, kiedy Sikorski rezygnował z ochrony BOR.
Błaszczak poinformował, że Piotrowska nie odpowiedziała oficjalnie na jego pismo, ale "z doniesień medialnych dowiedział się, że padło stwierdzenie, iż ten dokument jest tajny". W czwartek na konferencji prasowej szef klubu PiS poinformował, że zwrócił się do niej ponownie na piśmie - tym razem o odtajnienie dokumentu.
Sikorski się tłumaczy
Tygodnik "Wprost" napisał w poniedziałek, że Sikorski powinien wytłumaczyć się z prawie 80 tys. zł, jakie pobrał z Sejmu za używanie prywatnego auta do celów służbowych w czasie, gdy był szefem MSZ, czyli od 2007 r. do września 2014 r.
Według "Wprost" Sikorski wziął z Sejmu: w 2009 r. - 1 tys. 245 zł zwrotu, w 2010 r. - już ponad 21 tys. zł, w 2011 r. - 26,5 tys. zł, w 2012 r. - 19,1 tys. zł, a w 2013 roku - niecałe 10 tys. zł. Tymczasem jako minister dysponował w tym okresie rządową limuzyną.
Autor: db\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24