Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące podejrzenia fałszerstw wyborczych stołecznego komitetu Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego. Śledczy zbadają, czy na listach poparcia rzeczywiście znalazły się podpisy nieżyjących i nieistniejących mieszkańców Warszawy.
Wszczęcie śledztwa, potwierdził tvn24.pl rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej, prokurator Łukasz Łapczyński.
- Chodzi o artykuł 248 punkt 6 kodeksu karnego, który przewiduje karę do trzech lat więzienia za nadużycia przy sporządzaniu list poparcia - wyjaśnia prokurator Łapczyński. Dochodzenie pod nadzorem prokuratury, przeprowadzą policjanci z komendy rejonowej dla warszawskiego Śródmieścia.
Podpisy zmarłych na listach Wolnych i Solidarnych Kornela Morawieckiego
Miejska komisja wyborcza w Warszawie - jak ujawnił tvn24.pl - odmówiła rejestracji części list Wolnych i Solidarnych. Członkowie komisji zakwestionowali na jednej z nich aż 198 z 200 podpisów. Wyłapali, że kilkanaście należało do nieżyjących osób. 24 września, kilka dni po naszej publikacji, komisja złożyła zawiadomienie w warszawskiej prokuraturze rejonowej.
Przeprowadzenia śledztwa i wyjaśniania sprawy domagał się też lider Wolnych i Solidarnych Kornel Morawiecki, który publicznie sugerował, że jego partia mogła paść ofiarą prowokacji. Wcześniej jednak na stronie Wolni i Solidarni pojawił się komunikat: "Unieważnienie pełnomocnictw. Z powodu zaniechań bądź szkodliwych działań w procesie tworzenia i rejestracji list partii Wolni i Solidarni w wyborach samorządowych cofam udzielenia następującym osobom [(…) tu pada 11 nazwisk - red.]. Przewodniczący partii Wolni i Solidarni Kornel Morawiecki".
Marszałek senior wydał również specjalne oświadczenie: „Gdyby śledztwo wykazało intencjonalne oszustwo jesteśmy za pełnym ujawnieniem jego skali i za ukaraniem winnych, którzy sami wykluczyli się z naszego grona ochotników ofiarnie pracujących na rzecz zarejestrowania naszych list”.
Powolna prokuratura
Jak sprawdzili dziennikarze tvn24.pl, po upływie trzech tygodni od złożenia zawiadomienia prokuratura jeszcze nie zwróciła się do komisji wyborczej o kluczowe dowody w sprawie. Potwierdziła to nam wiceszefowa miejskiej komisji Alicja Zawgorodna.
- Do tej pory nikt z prokuratury się z nami w tej sprawie nie kontaktował. Sami zabezpieczyliśmy nagranie z monitoringu z korytarza i listy z podpisami zmarłych - powiedziała tvn24.pl Zawgorodna. Nagranie z korytarza jest istotne, bo jeden z przedstawicieli partii Kornela Morawieckiego miał wtargnąć siłą do siedziby komisji, popychając jednego z jej członków. Przed wejściem do siedziby komisji reprezentantów partii Kornela Morawieckiego spotkał prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel, który w rozmowie z tvn24.pl oskarżył ich o sfałszowanie jego podpisu.
Zgodnie z prawem prokuratura ma trzydzieści dni na podjęcie decyzji, czy wszczynać w danej sprawie śledztwo. I w tym przypadku ten termin został zachowany.
Odwołanie Wolnych i Solidarnych
Przedstawiciele WiS, którzy ze względu na wykryte przez komisję wyborczą podpisy osób zmarłych nie mogli zarejestrować wszystkich list, odwołali się od tej decyzji do komisarza wyborczego.
Przewodnicząca Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak powiedziała tvn24.pl, że decyzje w sprawie odrzucenia części list WiS komisji zostały podtrzymane. Dodała, że w tych wyborach był to jedyny przypadek, w którym trafiono na podpisy osób zmarłych pod listą.
- Komisja miała obowiązek zawiadomić prokuraturę - podkreśliła Pietrzak.
Autor: Grzegorz Łakomski, Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24