Prokuratorzy planują umorzyć sprawę słynnego faszystowskiego pikniku w Zabrzu z 2004 roku - informuje "Gazeta Wyborcza". W "zabawie" brali udział późniejsi członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i kandydat PiS na radnego.
Chodzi o słynny już piknik zorganizowany w 2004 r. na ogródkach działkowych w Zabrzu. Kilkanaście osób bawiło się tam, słuchając piosenek zespołu Honor śpiewającego m.in. "Stań i bij w ten obłudny żydowski ryj. I dumnie walcz i głośno krzycz. Dla białej rasy, dla polskiej krwi. Bez litości zabij to, bez skrupułów bij to zło". Rozentuzjazmowani uczestnicy imprezy rozwiesili flagę ze swastyką, skandowali "Sieg Heil" i śpiewali "Jedna droga dla kraju, narodowy socjalizm". Następnie fotografowali się z rękami wzniesionymi w hitlerowskim pozdrowieniu. Za tło służyła im płonąca swastyka. Sprawę nagłośnił w listopadzie 2006 roku dziennik.pl.
W grudniu ubiegłego roku śledztwo w sprawie pikniku wszczęła prokuratura w Zabrzu. Na jej polecenie policja zabezpieczyła komputery uczestnikom imprezy. Ci podczas przesłuchania tłumaczyli się, że był to tylko głupi wybryk spowodowany m.in. dużą ilością alkoholu.
"GW" dowiedziała się, że prokuratorzy planują umorzyć ich sprawę. Taki wniosek trafił już do akceptacji do nadzorującej śledztwo Prokuratury Okręgowej w Gliwicach. Dlaczego? - Naszym zdaniem podczas tej imprezy nie doszło do publicznego propagowania treści o charakterze faszystowskim - tłumaczy prokurator Alina Skoczyńska, szefowa prokuratury w Zabrzu. Prokuratorzy przyznają, że poglądy faszystowskie były bliskie wszystkim uczestnikom imprezy, a wykonywane w czasie jej trwania gesty i rozwieszone emblematy - w pełni przez nich akceptowane.
- To była impreza zamknięta i nikt z zewnątrz nie mógł słyszeć i widzieć, tego, co tam się działo. A wyrażanie takich, czy innych poglądów nie jest karalne - podkreśla prok. Skoczyńska. - Opieraliśmy się wyłącznie na uwarunkowaniach kodeksu karnego i ocenie materiału dowodowego - dodaje.
Profesor Zbigniew Hołda, prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, nie jest jednak przekonany do słuszności decyzji śledczych. Jego zdaniem, w Polsce prokuratury bardzo niechętnie ścigają tego typu przestępstwa: - Zły przykład idzie z samych szczytów, kiedy znani politycy czy też duchowni wygłaszali pełne nienawiści poglądy, za które nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej. Niestety, w IV RP prokuratura nie budzi już zaufania, bo chętnie odwraca głowę i zamyka oczy.
Organizatorem imprezy był Paweł Szmidt, który w 2005 r. bezskutecznie kandydował do Sejmu z ramienia LPR, a potem został wyrzucony z partii. Rzekomo poszło o jego skrajne poglądy dotyczące propagowania idei "białej rasy". Podczas jesiennych wyborów samorządowych działaczom PiS nie przeszkadzało to jednak wpisać Szmidta na swoją listę wyborczą. Bez efektu kandydował wtedy do rady miejskiej Zabrza - przypomina gazeta.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza