Wydawało się, że chwilowa odwilż pozwoli odpocząć mieszkańcom Śląska od problemów związanych z brakiem prądu. Tymczasem ciężkie od topniejącego śniegu i lodu gałęzie łamią się i uszkadzają kolejne linie energetyczne. Czasowe awarie prądu dotknęły w ciągu ostatnich dwóch dni kilka tysięcy odbiorców w kilku rejonach woj. śląskiego.
Tym razem jednak wyłączenia sieci nie były już tak rozległe, jak podczas ostatnich fali uszkodzeń powstałych podczas ataków zimy. Od czasu przywrócenia dostaw prądu po czwartkowych opadach, największa pod względem zasięgu awaria miała miejsce w sobotę rano w części Gliwic i okolicznych miejscowościach, m.in. w Gierałtowicach, Przyszowicach, Sośnicowicach i Żernicy.
Awaria stacji wysokiego napięcia nastąpiła tam przed godz. 9 - poinformował rzecznik dostarczającej energię w tej części województwa firmy Vattenfall, Łukasz Zimnoch. Technicy zaczęli przywracać stopniowo dostawy energii po ok. 20 minutach, a kilkadziesiąt minut później prąd płynął do wszystkich odbiorców.
Awarie usuwane niemal natychmiast
Wcześniej, w piątek po południu, czasowe wyłączenia w północnej części woj. śląskiego objęły m.in. 200 odbiorców w powiecie zawierciańskim, 250 w kłobuckim i 600 w myszkowskim. W sobotę rano prąd nie docierał już tylko do 20 gospodarstw w powiecie kłobuckim i 5 w lublinieckim.
Ponowne awarie nastąpiły w sobotę ok. południa. Uszkodzenia dwóch głównych ciągów średniego napięcia w powiecie zawierciańskim poskutkowały przerwami w zasilaniu 22 stacji średniego napięcia, co przełożyło się na brak prądu u ponad 1,6 tys. odbiorców. Energetycy będzińskiego oddziału firmy Enion deklarowali, że prąd powinien wrócić tam jeszcze tego dnia.
W najbliższych dniach uszkodzenia na podobną skalę mogą się powtarzać. Głównym powodem są uginające się pod ciężarem śniegu i lodu drzewa, które do czasu odwilży mogą łamać się na linie przesyłowe nawet bez dodatkowego obciążenia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24