Jarosław Kaczyński powiedział, że jeśli Donald Tusk jest gotowy przeprosić za swoją wypowiedź na temat frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), to powinien to zrobić. Sprostowania od premiera domaga się także szef EKR, Jan Zahradil.
W sobotę premier Tusk podczas konwencji wyborczej powiedział, że PO musi w polityce europejskiej stawiać czoła eurosceptycyzmowi. W tym kontekście powiedział m.in., że podczas prezentacji priorytetów polskiej prezydencji w Parlamencie Europejskim niektórzy mówili, że "głównym problemem Europy są Polacy w Holandii, których trzeba stamtąd wyrzucić". Nawiązał tym do wystąpienia eurodeputowanego Barry'ego Madlenera podczas inauguracji polskiej prezydencji w UE, który mówił, że Holendrzy nie chcą "ani polskich bezrobotnych, ani rumuńskich żebraków".
Madlener nie należy do żadnej frakcji w PE. Posłowie PiS są członkami grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Tusk w sobotę mówił: - To kolega pana Ziobry, siedzący obok niego, wstawał i ku zadowoleniu pana Ziobry te słowa wypowiadał - mówił w sobotę Tusk.
Kaczyński: jeśli jest gotów przeprosić, niech przeprosi
Przeproszenia szefa frakcji EKR Jana Zahradila i członków tej grupy za "kłamliwe i nieprawdziwe treści" zawarte w przemówieniu wygłoszonym na sobotniej konwencji PO domaga się od premiera Jarosław Kaczyński.
- Słyszałem, że premier Tusk jest gotowy przeprosić. Jeśli jest gotowy, to niech to wykona. Będę usatysfakcjonowany - powiedział Kaczyński na czwartkowej konferencji w Sejmie. (W środę w Cieszynie premier deklarował, że przeprosiny nie są dla niego problemem.)
Jak ocenił Kaczyński, "w Parlamencie Europejskim oskarżenie o tego rodzaju rzeczy, tego rodzaju wypowiedzi to jest oskarżenie bardzo ciężkie, dezawuujące". - A EKR nie ma z tym kompletnie nic wspólnego. Panu Tuskowi się cokolwiek pomieszało - powiedział Kaczyński.
Szef EKR: byłem niemile zaskoczony
Sprostowania słów od premiera domaga się też szef EKR, Jan Zahradil. - Byłem nieprzyjemnie zaskoczony, kiedy premier Tusk, nie wiem czy przez błąd, czy przez coś innego, zaliczył europosła, który nie należy do EKR, do tej grupy - ocenił. - Zacytował słowa Holendra Barry'ego Madlenera, który należy do dość skrajnej frakcji, po to, by zaatakować EKR i polskich posłów należących do grupy. Jako przewodniczący frakcji, musiałem zareagować - powiedział.
Dodał, że wysłał list z prośbą o wyjaśnienie sprawy i ma nadzieję, że premier Tusk sprostuje swoje słowa. Zahradil mówił, że chodzi mu o wyjaśnienie ze strony Tuska, że się pomylił.
List do szefa PiS
Premier Donald Tusk podczas swojego wystąpienia na konwencji odnosi się do członków grupy EKR, jako zwalczających jakikolwiek budżet europejski i chcących zrezygnować z układu z Schengen poprzez "zamknięcie granic dla brudnych Rumunów i żebrzących Polaków". Takie skojarzenia są nieprawdziwe i wprowadzające w błąd. Jan Zahradil, przew. Europejskich Konserwatystów i Reformatorów
Zahradil wysłał też list do szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który ten umieścił na swoim blogu.
"Chciałem wyrazić swoje zdziwienie aluzją, którą Premier Donald Tusk poczynił podczas konwencji Platformy Obywatelskiej 10 września 2011 r. w Warszawie. Oskarżył on polityków Prawa i Sprawiedliwości, jako członków grupy EKR, o popieranie eurosceptycznych prądów w Parlamencie Europejskim, ignorując fakt, że PiS jest członkiem centro-prawicy" - pisze czeski eurodeputowany.
"Premier Donald Tusk podczas swojego wystąpienia na konwencji odnosi się do członków grupy EKR, jako zwalczających jakikolwiek budżet europejski i chcących zrezygnować z układu z Schengen poprzez "zamknięcie granic dla brudnych Rumunów i żebrzących Polaków". Takie skojarzenia są nieprawdziwe i wprowadzające w błąd" - podkreśla Zahradil i dodaje: "Niniejszym chciałbym stanowczo zaprotestować przeciwko takim luźnym i nieprawdziwym oświadczeniom".
Legutko: Obrzydliwe i kłamliwe
- Wystąpienie pana premiera Tuska było obrzydliwe, a po drugie kłamliwe - skomentował natomiast eurodeputowany PiS Ryszard Legutko. - To, że było obrzydliwe specjalnie mnie nie dziwi, bo Platforma o swoich przeciwnikach politycznych inaczej mówić nie potrafi, ale było w sposób oczywisty kłamliwe, chociaż premier i politycy PO o tym wiedzieli. Doskonale wiedzieli, że holenderski eurodeputowany nie jest członkiem grupy EKR i nigdy nie był - ocenił.
Jak dodał, nie ma z PiS nic wspólnego. - Dzielą nas lata świetlne dystansu w poglądach. Robienie takich sugestii wskazuje, że była to kłamliwość zamierzona - uważa.
Źródło: TVN24, PAP