Białorusini w czasie rozgrywanego w Bydgoszczy meczu nie mogli kibicować swojej reprezentacji z biało-czerwono-białą flagą. Te barwy są zakazane przez reżim Aleksandra Łukaszenki. W Bydgoszczy ochroniarze usunęli je z trybun. O sprawie piszą "Rzeczpospolita" i "Gazeta Wyborcza".
Igor Szczekarewicz, działacz Młodego Frontu, demokratycznej organizacji młodzieżowej na Białorusi, przyjechał w sobotę wraz z kilkoma osobami do bydgoskiej hali Łuczniczka na mecz z reprezentacją Litwy.
Przed rozpoczęciem gry rozpostarli na trybunach wielką, biało-czerwono-białą flagę. Od uzyskania niepodległości do 1995 r. były to barwy narodowe Białorusi. Zniósł ją Aleksander Łukaszenka, wprowadzając nową, zielono-czerwoną flagę. Oficjalny państwowy sztandar w tych barwach wisiał pod dachem bydgoskiej hali.
Zanim zaczął się mecz, działacze FIBA Europe (Europejskiej Federacji Koszykówki) zdecydowali o zdjęciu nieuznawanych przez oficjalne władze symboli. Do Białorusinów - jak relacjonuje "GW" - podeszła przedstawicielka FIBA Europe Vanessa Reuter (to rutynowe postępowanie sportowych federacji, które boją się demonstracji związanych z polityką - zaznacza "GW").
Interwencja ochrony
- Pani Reuter mówiła, że nasza flaga narodowa jest polityczna, a w hali może być tylko oficjalna flaga Białorusi - opowiada "GW" Szczekarewicz. Potem Reuter razem z jednym z polskich organizatorów zdjęła biało-czerwono-białą flagę.
Szczekarewicz i jego koledzy nie zrezygnowali. Wyjęli kilka mniejszych flag i pokazywali je w drugiej kwarcie meczu. - Chcę podziękować mieszkańcom Bydgoszczy, którzy do nas podchodzili i wspierali. Jedna pani wzięła naszą flagę i sama z nią stała. Podszedł kibic z Litwy, choć nasza drużyna grała z jego zespołem. Ochrona i organizatorzy ciągle nas nagabywali, żeby zdjąć flagi, a potem zaczęli grozić - mówi "GW" Szczekarewicz.
W "Rz" działacz Młodego Frontu tak jeszcze opisuje ten incydent: - (...) Interweniowała ochrona. Domagała się opuszczenia trybun. Odmówiłem, bo uważałem, że nie złamałem prawa. Polacy z Bydgoszczy wzięli nas w obronę. Uczepiłem się metalowej barierki. Ochroniarze nie wezwali policji, ale użyli siły. Wykręcili mi ręce, mam pokiereszowaną nogę. Zamierzam złożyć pozew do sądu.
Chcą wyjaśnień
Przedstawiciele FIBA Europe nie chcą sprawy komentować. Tak samo Polski Związek Koszykówki. - Nie jestem upoważniony, by się wypowiadać - krótko ucina pytania "GW" Zbigniew Szpilewski z PZKosz, odpowiedzialny za Eurobasket w Bydgoszczy.
Bardziej rozmowny jest Cezary Plender, prezes firmy ochroniarskiej FORTA, która ochraniała imprezę. – Ochrona podjęła interwencję na polecenie organizatorów – mówi "Rz". Odmawia jednak odpowiedzi na pytanie, kto konkretnie podjął taką decyzję.
– Organizator określa w regulaminie, co jest dopuszczalne, a co nie. Zatrudnia firmę ochroniarską, aby egzekwowała postanowienia regulaminu. Jeśli ktoś je łamie, to jest proszony o zmianę swego zachowania bądź o opuszczenie hali. Na każdym turnieju kibice są proszeni, żeby nie wnosić flag innych niż te reprezentacji. To wszystko – podkreśla.
Plender zapewnia, że ochroniarze nie działali brutalnie. – Ktoś pomylił imprezę sportową z manifestacją. To jest robienie sensacji z drobiazgu – denerwuje się.
Zupełnie inaczej na sprawę patrzą władze Bydgoszczy, które są zajściem oburzone. – Zwróciliśmy się dziś do PZKosz o oficjalne wyjaśnienia. Miasto Bydgoszcz ma tradycję walki o wolność – mówi "Rz" rzecznik bydgoskiego magistratu Piotr Kurek.
Oburzenie w mediach
Jak podała nadająca z Polski na Białoruś białoruska rozgłośnia Radio Racja, usunięcia z trybun biało-czerwono-białych flag mieli się domagać członkowie oficjalnej delegacji białoruskiej.
Cała sytuacja wywołała oburzenie w niezależnych białoruskich mediach i internecie. Podkreślają one, iż incydent w Bydgoszczy może być pierwszym przypadkiem, kiedy Białorusinom zabroniono kibicować swojej reprezentacji na międzynarodowej imprezie sportowej odbywającej się w kraju demokratycznym, demonstrując historyczny symbol Białorusi.
Źródło: Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: euroradio.fm