- Rząd został zaatakowany przez zorganizowaną grupę przestępczą. Mam nadzieję, że wymiar sprawiedliwości ustali personalia członków grupy - powiedział w poniedziałek szef MSZ Radosław Sikorski, komentując opublikowane przez "Wprost" nagranie jego rozmowy z Jackiem Rostowskim.
"Wprost" opublikował kolejne stenogramy rozmów, w tym szefa MSZ Radosława Sikorskiego z b. ministrem finansów Jackiem Rostowskim. - Polsko-amerykański sojusz to jest nic niewarty, jest wręcz szkodliwy, bo stwarza Polsce fałszywe poczucie bezpieczeństwa - mówi w nich Sikorski. Jego towarzysz, czyli minister Rostowski, dopytuje się, dlaczego. - Skonfliktujemy się z Niemcami, z Rosją i będziemy uważali, że wszystko jest super - odpowiada szef MSZ.
Jeszcze wczoraj Sikorski na Twitterze odniósł się do publikacji. "Nigdy w życiu nie byłem w restauracji Sowa & Przyjaciele" - napisał Sikorski na Twitterze. Kilka minut wcześniej Michał Majewski z "Wprost" poinformował, że spotkanie odbyło się gdzie indziej.
"Mam nadzieję, że wymiar sprawiedliwości ustali członków grupy"
Dziś szef dyplomacji, który przebywa w Luksemburgu na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw UE, mówił: - Wspomniałem już wczoraj, że rząd został zaatakowany przez zorganizowaną grupę przestępczą.
Po czym dodał: - Jeszcze nie wiemy, kto za nią stoi, nie jesteśmy pewni jeszcze, ale jest to badane i mam nadzieję, że wymiar sprawiedliwości ustali personalia członków grupy i przede wszystkim ich mocodawców. I że zostaną oni zidentyfikowani i ukarani.
Następnie zaznaczył, że więcej o sprawach krajowych będzie mówił w kraju.
"Skarga do prokuratury musi mieć miejsce"
- Nie będę komentował nielegalnego, wynikającego z przestępstwa nagrania - tak z kolei publikację rozmów komentował Jacek Rostowski w radiu TOK FM. W jego opinii rozpowszechnienie nagrania "prawdopodobnie także jest przestępstwem".
Rostowski nie wykluczył złożenia skargi do prokuratury w związku z nagraniem i rozpowszechnieniem rozmowy. - Skarga do prokuratury musi mieć miejsce, by prokuratura mogła się zająć tym przestępczym nagraniem - zaznaczył. Były minister powołał się na art. 267 kodeksu karnego, zgodnie z którym "kto bez uprawnienia uzyskuje dostęp do informacji dla niego nieprzeznaczonej, otwierając zamknięte pismo, podłączając się do sieci telekomunikacyjnej lub przełamując albo omijając elektroniczne, magnetyczne, informatyczne lub inne szczególne jej zabezpieczenie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Tej samej karze podlega ten, kto taką informację ujawnia innej osobie. - Jak się czyta ten artykuł, wygląda na to, że nie tylko podsłuch i nagrywanie prywatnych rozmów jest przestępstwem, ale także przekazywanie informacji z takich nagrań innym osobom - uważa Rostowski. B. minister wrócił uwagę, że w stenogramie z rozmowy "nie słyszy się ironii w głosie, a niektóre rzeczy były powiedziane tonem ironicznym i nie widać gestów, (...) np. gestu, że coś chce się powiedzieć w cudzysłowie. - Ujawnienie tej rozmowy nie służy żadnemu celowi publicznemu - ocenił Rostowski.
Autor: nsz//gak/zp / Źródło: TVN24, "Wprost"