- NATO postanowiło się zająć "zielonymi ludzikami" w tym sensie, że bardzo intensywnie zmienia różne plany, doktryny po to, aby to nie było zaskoczenie - przekonywał w Radiu Zet Tomasz Siemoniak. Jak argumentował, to właśnie Sojusz stanowi dla Polski główny filar bezpieczeństwa przed tego rodzaju próbami destabilizacji. Zapewnił jednocześnie, że kierowany przez niego resort obrony wyciągnął wnioski z rozwoju sytuacji na Ukrainie, a podległe mu służby "bardzo poważnie do takiej ewentualności się szykują".
Świeżo zaprzysiężony wicepremier i minister obrony narodowej w poniedziałkowy poranek udzielił w Radiu Zet wywiadu Monice Olejnik. Tomasz Siemoniak został zapytany m.in. o to, czy nie obawia się, że Polsce zagrażają próby destabilizacji sytuacji wewnętrznej polegające na wprowadzeniu na terytorium naszego kraju tzw. "zielonych ludzików".
Wicepremier podkreślił, że w jego opinia Polska jest przygotowana na tego typu zagrożenia, a filarem naszego bezpieczeństwa jest NATO.
Przypomniał, że "głównodowodzący sił NATO, amerykański wojskowy powiedział wyraźnie "zielone ludzki" to jest agresja na NATO, to jest artykuł 5, to będzie odpowiedź całego sojuszu".
- Nie da się już grać taką kartą, jak "zielone ludzki" uznając, że wtedy NATO będzie myślało, że to nie jest prawdziwa agresja. "Zielone ludziki" to jest zwykła agresja i zostało to nazwane po imieniu - podkreślił Siemoniak.
Polskie służby "szykują się"
Powiedział przy tym, że z uwagi na specyfikę polskiego doświadczenia, w naszym kraju istnieje naturalna obawa przed tego typu presją.
- Na pewno od początku tego roku, obserwując uważnie sytuację na Ukrainie, wyciągnęliśmy wiele różnych wniosków i tutaj przede wszystkim wojsko polskie, ale także inne służby, straż graniczna, bardzo poważnie do takiej ewentualności się szykują - zapewnił szef MON.
Siemoniak zaznaczył jednocześnie przy tym, że polskie warunki są zupełnie inne od tych panujących na wschodzie Ukrainy.
Autor: kg\mtom / Źródło: Radio Zet