Andrzej Seremet mimo sugestii prezydenta nie widzi innego wyjścia niż odwołanie prokuratora Krzysztofa Parulskiego. - Nie neguję uprawnień prezydenta do tego, by przedstawił sprawę na forum Krajowej Rady Prokuratury, ale to nie jest droga, która mogłaby doprowadzić do mediacji między mną a moim zastępcą - powiedział w "Kropce nad i" Seremet, tłumacząc, że Parulski swoją wypowiedzią "podważył jego autorytet".
Jak mówił w "Kropce nad i" Seremet, zachowania takie jak to, którego dopuścił się Parulski, nie mogą być tolerowane. - Uznałem, że powinienem złożyć taki wniosek do prezydenta. Oczywiście pan prezydent ma prawo wnosić o podjęcie stanowiska przez Krajową Radę Prokuratury, ale ja, jako organ autonomiczny, mam prawo złożyć taki wniosek, jaki złożyłem - powiedział.
Prokurator Parulski uznał, że ponoszę odpowiedzialność za czyn pana Przybyła seremet
Seremet wyjaśniał, że to nie jest "spór ambicjonalny pomiędzy instytucjami", ale nie może "tolerować takiego jawnego wypowiedzenia posłuszeństwa". - Rozmawiałem z prezydentem, oraz jego ministrami i mówiłem, że nie widzę innego wyjścia z sytuacji - stwierdził prokurator generalny. - Nie neguję uprawnienia prezydenta do tego, by przedstawił sprawę na forum KRP, ale to nie jest droga, która mogłaby doprowadzić do mediacji między mną a moim zastępcą, z którym nie mogę współpracować - dodał.
Dodaje, że ma pod sobą ponad 6,3 tys. prokuratorów. - Jaki sygnał otrzymaliby prokuratorzy, gdybym tego nie zrobił? - pyta.
"Uznał, że ponoszę odpowiedzialność za czyn Przybyła"
Zdaniem Seremeta, przeprosiny, jakie wygłosił Parulski, nie były adresowane do niego. Zapewnił, że konflikt między nim a prokuratorem nie ma podłoża personalnego i chwalił Parulskiego za postępy ws. śledztwa smoleńskiego. - Zasługuje na wysokie uznanie za wszystko, co zrobił - podkreślił.
- Prokurator Parulski uznał, że ponoszę odpowiedzialność za czyn pana Przybyła - zaznaczył. Dodał, że odczytał to w takim kontekście, iż spowodowały to wprowadzone przez niego reformy. - W prokuraturze są głosy, które w kategoryczny sposób zmierzają, by nie dopuścić do reformy tej struktury. Ja zastałem prokuraturę, która była targana konfliktami politycznymi - uznał. Dodał, że sam zwolnił 27 osób, co do których "można było formułować zarzuty że są związane z różnymi środowiskami". Podkreślił jednak, że nie "patrzy na ludzi przez pryzmat etykietek". - Jeśli nie popełniali czynów karygodnych, powinni dalej pracować - zaznaczył.
"Zgodziłem się na wariograf"
Seremet w programie przypomniał, że jako świadek był przesłuchiwany przez płk. Przybyła ws. przecieków ze śledztwa smoleńskiego. Na pytanie, czy zgodził się na badanie wariografem, odpowiedział: tak. - Nie czułem się upokorzony, prokurator prowadzący śledztwo powinien rozpatrywać różne warianty - powiedział. Już po programie doprecyzował, że wyraził zgodę na badanie wariografem, nigdy jednak do tego nie doszło.
Powiedział również, że nadzór prokuratora Pasionka nad śledztwem smoleńskim ocenia jako "iluzoryczny".
Sam zaznaczył, że nie widzi powodu, dla którego miałby ustąpić ze stanowiska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24