Według grupy Citizen Lab senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany w trakcie kampanii wyborczej w 2019 roku za pomocą Pegasusa. - Ta sprawa jest najpoważniejszym kryzysem po 2015 roku, pokazującym, że Jarosław Kaczyński i PiS przekroczyli absolutnie wszelkie granice i że być może żadne wybory w Polsce już nie będą uczciwe - skomentował wiceszef PO, były szef MON Tomasz Siemoniak. - Doprowadzimy do tego, że winni za to odpowiedzą - dodał. - To jest sprawa kryminalna - powiedział Adam Szłapka, poseł KO, przewodniczący Nowoczesnej. - Mamy do czynienia z władzą, która działa jak zorganizowana grupa przestępcza - ocenił poseł PO Marcin Kierwiński.
Jak podała w czwartek agencja AP, powołując się na ekspertyzę Citizen Lab, senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza padł ofiarą inwigilacji za pomocą oprogramowania Pegasus. Nastąpiło to w 2019 roku, kiedy Brejza był szefem kampanii KO przed wyborami parlamentarnymi. Wcześniej Citizen Lab przekazało, że inwigilowani byli adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Tomasz Siemoniak o inwigilowaniu senatora Brejzy
Do sprawy w rozmowie z TVN24 w piątek odniósł się poseł Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej i były minister obrony narodowej. - Krzysztof Brejza był szefem kampanii, znajdował się w centrum zdarzeń, o wszystkim wiedział, wszystkie decyzje podejmował, prowadził telekonferencje z regionalnymi sztabami. Jeżeli był inwigilowany, oznacza to, że ten, kto inwigilował - a wszystko wskazuje na rząd PiS-u - wiedział wszystko o tym, co planujemy, co zamierzamy, co powiemy następnego dnia - zwrócił uwagę polityk PO.
- Pokazuje to, że ta kampania wyborcza była absolutnie wykrzywiona, była nierówna, bo jedna z partii wiedziała wszystko, podsłuchując, inwigilując drugą partię poprzez szefa sztabu - dodał.
Siemoniak zwrócił uwagę, że w podobnych okolicznościach w innych państwach upadały rządy. Jako przykład podał aferę Watergate, która doprowadziła do ustąpienia prezydenta USA Richarda Nixona. - Będziemy domagali się dymisji, komisji śledczej i w przyszłości takich śledztw, które wszystko wyjaśnią. Parlament Europejski, wiemy już, że przygotowuje się do działalności śledczej w tym zakresie. Na pewno tego tak nie zostawimy - zadeklarował.
- Ta sprawa jest najpoważniejszym kryzysem po 2015 roku, pokazującym, że Jarosław Kaczyński i PiS przekroczyli absolutnie wszelkie granice i że być może żadne wybory w Polsce już nie będą uczciwe. Ci ludzie muszą po prostu odejść z polityki. Przede wszystkim obciąża to Jarosława Kaczyńskiego, bo niemożliwe jest, żeby o tym nie wiedział. Mało prawdopodobne czy niemożliwe jest, żeby z tego nie korzystał. Z pewnością otrzymywał na biurko raporty z tego, co się dzieje w kampanii wyborczej Koalicji Obywatelskiej - mówił.
Wiceprzewodniczący PO powiedział, że "tu nie ucieknie ani Mariusz Kamiński, ani premier [Mateusz - przyp. red.] Morawiecki, ani prezes Kaczyński, ani minister [Zbigniew - przyp. red.] Ziobro przed odpowiedzialnością". - Jasne, że PiS zrobi wszystko, żeby zamieść to pod dywan, żeby unikać odpowiedzialności. Parędziesiąt afer już miało miejsce, zamiatanych pod dywan, ale ta sprawa dotyczy fundamentów demokracji. Czy wybory w 2019 były uczciwe, czy wybory w 2020 były uczciwe? Jak raz się uzależnili jak narkomani od podsłuchów, z pewnością podsłuchiwali też [Rafała - przyp. red.] Trzaskowskiego w 2020 roku - dodał, nawiązując do kampanii przed wyborami prezydenckimi.
"Doprowadzimy do tego, że winni za to odpowiedzą"
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn w rozmowie z PAP powiedział, iż "wszystkie tezy mówiące, że służby wykorzystują tego typu metody w pracy operacyjnej do gry politycznej są fałszywe". - W Polsce kontrola operacyjna może być prowadzona po uzyskaniu zgody Prokuratura Generalnego i po wydaniu stosownego postanowienia przez sąd - powiedział Żaryn. Dodał, że "te procedury są dochowywane i polskie służby działają zgodnie z prawem".
- Te wyjaśnienia są absolutnie niewiarygodne. Nikt nie chce wprost powiedzieć: "Nie inwigilowaliśmy Krzysztofa Brejzy". Nie było żadnego postępowania w sprawie Brejzy, nie było żadnych podstaw do tego, żeby go inwigilować i podsłuchiwać. W związku z tym te tłumaczenia są wyrazem bezradności, bo jeżeli byłaby to nieprawda, toby wyraźnie powiedziano, że to nieprawda. Myślę, że skala tego działania jest czy była dużo większa i szefowie służb, minister Kamiński, rząd PiS-u obawiają się tego, że ta wiedza jest nie tylko w Polsce - ocenił Siemoniak tłumaczenia służb.
Jak mówił, po świętach Bożego Narodzenia w Warszawie ma się w tej sprawie odbyć spotkanie z liderem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem. - Ta sytuacja, to jest coś znacznie poważniejszego, niż zwołać w Sejmie konferencję prasową i zagrzmieć, że składamy wnioski do prokuratury. To jest kryzys zupełnie innej natury niż przez ostatnie sześć lat. To jest coś, co wywraca, niszczy polską demokrację i coś, co będzie się rozwijało przez kilka tygodni - ocenił.
- Na szczęście, a nieszczęście dla polityków PiS, wiedza o tym, kto był podsłuchiwany, jest poza Polską. (…) Dlatego, jak sądzę, nie zaprzeczają politycy PiS i rzecznik koordynatora służb, bo wiedzą, że prawda wyjdzie na jaw. My żadnych nerwowych działań nie zamierzamy podejmować. Konferencja prasowa i rytualne wezwanie, jakich już było sto, to za mało. W sposób konsekwentny i poważny doprowadzimy do tego, że winni za to odpowiedzą - zastrzegł Siemoniak.
"Pegasus może być użyty przeciwko 'zwykłemu Kowalskiemu'"
- To jest sprawa kryminalna. Władze wykorzystują najbardziej zaawansowaną technikę operacyjną, która jest stworzona do zwalczania terrorystów, po to, żeby inwigilować, szpiegować i uzyskiwać informacje o swoich przeciwnikach politycznych – powiedział szef Nowoczesnej i poseł KO Adam Szłapka.
Zwrócił uwagę, że "Krzysztof Brejza (…) w 2019 roku był szefem sztabu wyborczego". - Zajmował się strategią i organizacją kampanii wyborczej. Uzyskiwanie informacji przez władze w sposób nielegalny mogło mieć oczywiście wpływ na przebieg wyborów - dodał.
- System Pegasus wiemy, że został użyty przeciwko Krzyśkowi Brejzie. Przypuszczamy, że został użyty przeciwko wielu innym posłom opozycji, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że dziś mamy duże prawo prawdopodobieństwo, że ten Pegasus może być użyty przeciwko "zwykłemu Kowalskiemu", który dziś nie godzi się z władzą, który ma odwagę iść na protest, w pracy wypowiedzieć się, że jest przeciwko władzy pisowskiej - powiedział poseł KO Marcin Kierwiński. Jego zdaniem "mamy do czynienia tak naprawdę z władzą, która działa jak zorganizowana grupa przestępcza".
Gdula: to nie jest terrorysta, to jest polityk
Poseł Lewicy Maciej Gdula ocenił, że "dzisiaj ministrowie mówią, że wszystko działo się w ramach prawa, ale pamiętajmy, że służbami kierują nie niewiniątka, tylko ludzie ułaskawieni [po skazaniu - przyp. red.] za przekroczenie uprawnień". - Mamy uzasadnione wątpliwości dotyczące tego, czy nie naruszono procedur, czy nie przekroczono prawa - dodał.
- Na pewno nie jest tak, że Krzysztof Brejza przygotowywał zamach stanu. To nie jest terrorysta, to jest polityk. Na pewno ta sprawa, którą uzasadniano podsłuchy, to nie jest sprawa, która zagrażała racji stanu. Tutaj jest mnóstwo wątpliwości i my dlatego mówimy, że najlepiej byłoby powołać w tej sprawie komisję śledczą - powiedział polityk Lewicy.
Morawska-Stanecka: nie byłabym taka szczęśliwa, gdybym była politykiem Zjednoczonej Prawicy
- Jestem przekonana, że wielu polityków będzie miało okazję się przekonać, że byli podsłuchiwani przy pomocy Pegasusa - oceniła wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka. Zaznaczyła, że "nie byłabym taka szczęśliwa, gdybym była politykiem Zjednoczonej Prawicy, bo może się okazać, że cała ta część jest podsłuchiwana, bo swoich się najczęściej podsłuchuje".
W jej opinii "jest to skandal, bo taki sprzęt wykorzystywany powinien być tylko w celu gwarancji bezpieczeństwa, czyli dla zapobiegania terroryzmowi, w bardzo skrajnych sytuacjach". - Tutaj nic takiego nie ma miejsca. To bardziej ma służyć pozyskiwaniu informacji, by te opozycję później prześladować - powiedziała.
Źródło: TVN24