Sekstelefon, czyli jak się rozmawia w olsztyńskim urzędzie

- Najpierw bym Cię (...) a potem wziął, żeby Cię tak podniecić. Chciałabyś? - takie nagranie krąży po olsztyńskim ratuszu. Prokuratura w Białymstoku prowadzi śledztwo w sprawie molestowania i gwałtu pracownic urzędu przez prezydenta Olsztyna Czesława Małkowskiego

Do taśm dotarła TVN24 i "Fakty TVN". Nie pozostawiają one złudzeń - to nie były rozmowy na tematy służbowe.

- No chcę ... aż się uśliniłem (...) Bym Cię tak wziął i w tą pi... tak, że by Ci du... skakała jak ją postawię na dywanie - mówi na nagraniu męski głos.

Kto ujawnił nazwiska poszkodowanych kobiet?

Środowa "Rzeczpospolita" podała tymczasem, że nazwiska kobiet, które oskarżyły prezydenta Olsztyna o gwałt i molestowanie, wyszły na jaw, choć w prokuraturze miały one zeznawać incognito. Według "Rz" stało się tak z winy białostockich śledczych. - To nie nasza wina - odpowiadają prokuratorzy.

Prokuratura się broni (TVN24)

Prokuratura się broni (TVN24)

Do wycieku miało dojść, gdy śledczy badający sprawę zażądali od ratusza teczek personalnych molestowanych pracownic. Pismo, które prokuratura wysłała do olsztyńskiego urzędu w związku z "seksaferą", nie było opatrzone klauzulą "tajne", ani nie zawierało adnotacji, że nie powinien go czytać sam prezydent. Zaadresowane było do sekretarza miasta. Ta funkcja jest jednak nieobsadzona. Według Jarosława Chrzostka, radnego z Olsztyna, teczki poszkodowanych kobiet trafiły więc prosto na biurko... prezydenta.

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku odpiera zarzuty: - Nazwiska nie zostały ujawnione przez nas. Dane - z tego co ja się orientuję - nie wypłynęły na zewnątrz urzędu miasta Olsztyna - zapewnia Adam Kozub z białostockiej prokuratury.

Poszkodowane: To skandal

Wtedy odmówiłam i miałam na ratuszu problemy. Nie chcę w ogóle myśleć, co się może stać teraz. Prokurator miał nam zapewnić anonimowość, miał nas chronić, a zostałyśmy wystawione, zniszczone Wtedy odmówiłam i miałam na ratuszu problemy.

- Wtedy odmówiłam i miałam na ratuszu problemy. Nie chcę w ogóle myśleć, co się może stać teraz. Prokurator miał nam zapewnić anonimowość, miał nas chronić, a zostałyśmy wystawione, zniszczone - mówi jedna z kobiet "Rz".

"Postąpiono głupio"

- Jeśli rzeczywiście tak się stało, to postąpiono głupio. Akurat pan prezydent, jako potencjalny sprawca, nie jest osobą która te informacje powinna posiadać na tym etapie śledztwa - stwierdził w "Sygnałach Dnia" Zbigniew Ćwiąkalski.

Zbigniew Ćwiąkalski: Postąpiono głupio

Zbigniew Ćwiąkalski: Postąpiono głupio

Śledztwo w sprawie molestowania pracownic ratusza wszczęła prokuratura w Olsztynie. Tydzień temu akta przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Ale zanim trafiły one na Podlasie, prokuratura w Olsztynie zapewniła kobiety, że będzie chciała im przyznać status świadka incognito.

W poniedziałek rano do ratusza trafił zwykły list polecony sygnowany przez Prokuraturę Okręgową w Białymstoku. Śledczy prosili w nim o przesłanie teczek personalnych urzędniczek - wymieniono je z imienia i nazwiska. Kobiety są świadkami prokuratury w sprawie molestowania i gwałtu. Informacja o liście i nazwiskach kobiet błyskawicznie rozeszła się po ratuszu.

Źródło: TVN24, Fakty TVN

Czytaj także: