W ponad 20 polskich placówkach dyplomatycznych nie ma ambasadorów. - To działanie przeciwko polskim interesom - zarzuca MSZ poseł SLD Tadeusz Iwinski.
- Polski interes na szwank narażało SLD - ripostuje Zbigniew Girzyński, tłumacząc że sojusz "traktował placówki dyplomatyczne jako synektury dla swoich partyjnych towarzyszy".
Francja, Turcja, Austria czy Szwajcaria to tylko niektóre nieobsadzone placówki. Najostrzej Sojusz skrytykował jednak wakat w Lizbonie, bo od 1 lipca Portugalia przewodzi Unii. - Wiedzieliśmy o tym od kilku lat, więc było wystarczająco dużo czasu na wybór - krytykuje Iwinski. Poseł zarzuca ministerstwu opieszałość i pyta: - Czy to wynik bałaganu w MSZ, czystek personalnych, czy raportu WSI?
Ministerstwo zarzuty odpiera. - Tyle trwają procedury - mówi wiceminister Paweł Kowal. Tłumaczy, że w ramach zwyczajowych rotacji zmiany obejmują w tym roku aż kilkadziesiąt placówek. - W większości przypadków wynikają one z upływu zwyczajowego czasu pracy. Względnie duża rotacja wynika z zapowiadanej wymiany kadr - wyjaśnia wiceminister.
Uspokaja, że szefami wolnuch placówek w randze charge d'affaires są doświadczeni dyplomaci i zapewnia, że są już wnioski o zaopiniowanie kolejnych ambasadorów. Wśród placówek, które niebawem zostaną obsadzone wymienia Argentynę, Kubę i właśnie Portugalię.
- Doceniam spokój pana ministra - odpowiada Iwinski - ale sytuacja woła o pomstę do nieba. Należałoby raczej krzyczeć. Nigdy takiej sytuacji nie było. Apeluję do minister Fotygi, żeby "podjęła określone kroki, bo ta sytuacja nie może się utrzymać".
Źródło: TVN24, IAR, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24