Reporterzy sejmowi nie mogą już dotrzeć tam, gdzie było to możliwe wcześniej. Oznacza to, że o wiele trudniej pokazać sytuacje, o których wyborcy mają prawo wiedzieć. Materiał magazynu "Polska i Świat".
- Teraz jesteśmy w miejscu, w którym normalnie jeszcze tydzień, dwa tygodnie temu nie było problemu, żeby stać i nagrywać polityków, natomiast z dnia na dzień praktycznie metodą salami, małych kroków ogranicza się przestrzeń dziennikarzom - powiedziała Justyna Dobosz-Oracz, dziennikarka portalu wyborcza.pl.
Już na początku kadencji Sejmu dziennikarze stracili dostęp do tak zwanych kuluarów, czyli części Sejmu położonej bezpośrednio na tyłach sali plenarnej.
- Chodzi o to, żebyśmy to nie my wybierali, kogo chcemy zapytać, tylko żeby politycy sami sobie decydowali (...). To nie ma nic wspólnego z obsługą parlamentu i z kontrolą prac Sejmu, kontrolą prac komisji - powiedziała Katarzyna Kolenda-Zaleska, reporterka "Faktów" TVN.
"Tu nie ma cywilizowanych warunków"
Przedstawiciele partii rządzącej, którzy nie lubią odpowiadać na pytania dziennikarzy, zagwarantowali sobie szczególny przywilej - dziennikarze stracili dostęp do korytarza obok gabinetów marszałka i wicemarszałków Sejmu oraz obok biura prasowego PiS.
- Ja rozumiem to, że Jarosław Kaczyński chce się wypowiadać w cywilizowanych warunkach. Problem polega tylko na tym, że tu nie ma cywilizowanych warunków, bo właśnie zamknięto nam salę, gdzie były konferencje prasowe - powiedziała Kolenda-Zaleska.
Dotychczas konferencje prasowe odbywały się w sali 101. Teraz taka sala znajduje się w innym budynku, do którego nie sposób się dostać. Centrum Medialne za ponad 100 tysięcy złotych w dniu posiedzenia Sejmu o godzinie 13 była zamknięta. Rzadko zaglądają tu posłowie, więc także dziennikarze nie mają po co.
- Moje najważniejsze nagrane wypowiedzi to były zazwyczaj nagrania niezaplanowane. To nie były konferencje - powiedział Patryk Michalski, RMF FM.
"Mam wrażenie, że jest to wprost łamanie ustaleń"
W ubiegłym roku marszałek Sejmu Marek Kuchciński planował przenieść wszystkich dziennikarzy do Centrum Medialnego, ale wtedy reporterzy straciliby możliwość pokazywania nadużyć, jak na przykład głosowanie na dwie ręce. Po protestach zmiany zostały cofnięte. Od tego czasu jednak ograniczeń przybywa.
Od kilku tygodni w trakcie posiedzeń dziennikarze mają ograniczony dostęp do schodów przy głównym wejściu do Sejmu.
- Mam wrażenie, że jest to wprost łamanie tych ustaleń, które były zawarte na początku roku, po tym napięciu z grudnia ubiegłego roku - przekonuje Michalski.
Autor: pk / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24