To rzecz niebywała, żenująca, skandaliczna. Coś, co wydawało się całkowicie niemożliwe - tak Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", skomentował "podjęcie czynności" przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego wobec sędziów z katowickiej apelacji. Zapytali oni Sąd Najwyższy o status sędziego, który był rekomendowany przez upolitycznioną KRS. - To bardzo mądre, rozważne i jak się okazuje odważne postępowanie sędziów - ocenił.
Katowicki sąd apelacyjny, który rozpatruje sprawę rozwodu, zwrócił się w środę do Sądu Najwyższego z pytaniem. Sędziowie chcą, by SN rozstrzygnął, czy skład orzekający, w którym zasiada rekomendowany przez wybraną przez polityków Krajową Radę Sądownictwa sędzia, jest należycie obsadzony. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów Przemysław Radzik "podjął czynności wyjaśniające". Jego zdaniem sędziowie mieli "uchybić godności urzędu", wysyłając pytanie do SN.
Decyzja sędziów z katowickiej apelacji ma związek z decyzją Izby Pracy Sądu Najwyższego wydaną w ubiegły czwartek na podstawie wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Izba stwierdziła, że obecna KRS nie jest organem niezawisłym i niezależnym od władzy ustawodawczej i wykonawczej.
"Jeżeli możemy naprawiać to postępowanie, to naprawiajmy od razu"
Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" mówił w rozmowie z TVN24, że "taką wątpliwość" jak sędziowie z Katowic "mają tysiące sędziów w Polsce". - Po wyroku Sądu Najwyższego nie mamy wątpliwości, że KRS nie jest organem niezależnym. To, co ona produkuje - w tym wypadku chodzi o przekazywanie prezydentowi kandydatów na sędziów - może być obarczone, i w naszym przekonaniu jest obarczone, szeroką wadliwością - podkreślił.
Jego zdaniem "nie jest niczym nadzwyczajnym, że sąd apelacyjny powziął te wątpliwości, rozważnie do tego podszedł i zadał pytanie Sądowi Najwyższemu".
- Od tego jest Sąd Najwyższy w Polsce, żeby odpowiedział, czy mamy do czynienia z sędzią, czy nie, czy mamy do czynienia z prawidłowo prowadzonym postępowaniem, czy też postępowanie jest nieważne. Jeżeli możemy naprawiać to postępowanie, to naprawiajmy od razu - powiedział Markiewicz.
Tłumaczył, że "na tym polega ta troska" sądu. - Nie gramy w rosyjską ruletkę, że jak będzie dobrze, to będzie dobrze, a jak nie, to trudno, ludzie poniosą negatywne konsekwencje. Tylko już teraz, najszybciej jak to możliwe, sąd zadaje pytanie do Sądu Najwyższego: "jest wszystko OK czy jest bardzo źle?". Bo jak jest bardzo źle, to jest jeszcze czas, żeby to naprawić - powiedział prezes Iustitii.
Jego zdaniem to "bardzo mądre, rozważne i jak się okazuje odważne postępowanie sędziów".
"Rzecz niebywała. Coś, co wydawało się całkowicie niemożliwe"
Odnosząc się do rozpoczęcia przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego "czynności sprawdzających", Markiewicz ocenił, że jest to decyzja "żenująca, poniżej jakiejkolwiek krytyki, skandaliczna".
- (Radzik - red.) stawia zarzut popełnienia przestępstwa za to, że sędziowie zadają pytanie do Sądu Najwyższego, za to, że mają wątpliwość. To jest rzecz niebywała. Coś, co wydawało się całkowicie niemożliwe - dodał.
Jego zdaniem "podejrzenie popełnienia przestępstwa" powinno dotyczyć rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców. - To jest według mnie zachowanie, które wykracza daleko poza kompetencje rzecznika dyscyplinarnego i stanowi środek zastraszenia sędziów - ocenił sędzia.
Autor: ads/adso / Źródło: tvn24