Sędziowie Ewa Maciejewska i Igor Tuleya zostali wezwani przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych w związku z pytaniami prejudycjalnymi skierowanymi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej przez sądy, w których orzekają. Jak mówiła w czwartek Maciejewska, "w jej ocenie jest to zupełnie niedopuszczalne w państwie prawa". Michał Wawrykiewicz ze Stowarzyszenia Wolne Sądy ocenił z kolei, że "to jest wręcz skandaliczna sytuacja".
W pismach, datowanych na 29 listopada, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych wzywa sędzię Ewę Maciejewską oraz sędziego Igora Tuleyę, żeby wyjaśnili "możliwy eksces orzeczniczy", polegający na zwróceniu się przez sądy, w których orzekają "z pytaniem prejudycjalnym wbrew warunkom z art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej".
Zgodnie z tym artykułem sądy powszechne państw członkowskich mogą zwracać się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jeżeli mają wątpliwości co do wykładni unijnego prawa. Wówczas trybunał w trybie prejudycjalnym orzeka nie tylko o wykładni traktatów, ale także o ważności i wykładni aktów przyjętych przez instytucje, organy lub jednostki organizacyjne Unii.
"Rzecznik robi dokładnie to, o co ja pytałam trybunał"
- Zarzut, który rozważa wobec mnie zastępca rzecznika dyscyplinarnego w mojej ocenie (...) można opisać w ten sposób, że rzecznik uważa, że ja zadałam niewłaściwe czy nieuprawnione pytanie prejudycjalne i w związku z tym dopuściłam się "ekscesu orzeczniczego", co może powodować prowadzenie przeciwko mnie postępowania dyscyplinarnego - tłumaczyła w rozmowie z TVN24 sędzia Maciejewska.
Przyznała, że "w jej ocenie jest to zupełnie niedopuszczalne w państwa prawa".
- Po pierwsze dlatego, że jedynym organem, który jest uprawniony do tego, aby ocenić, czy moje pytanie było właściwe czy nie, jest adresat tego pytania, czyli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - wskazywała.
- Po drugie, rzecznik robi dokładnie to, o co ja pytałam trybunał w sierpniu, czyli poprzez postępowanie dyscyplinarne wpływa na moją swobodę orzekania jako sędziego - dodała.
Sędzia Igor Tuleya przyznał w środę, że nie wie jak rozumieć termin "eksces orzeczniczy" i nie wie, "co chodzi po głowie rzecznikowi dyscyplinarnemu".
- Jak każde wezwanie od rzecznika brzmi to dosyć enigmatycznie - mówił o otrzymanym piśmie.
"Nie wolno absolutnie wkraczać w sferę orzeczniczą sędziego"
Adwokat Michał Wawrykiewicz ze Stowarzyszenia Wolne Sądy ocenił w czwartek rozmowie z TVN24, że "to jest wręcz skandaliczna sytuacja, w której rzecznik dyscyplinarny próbuje ingerować w orzecznictwo niezawisłego sędziego".
- To jest trochę tak, jakby komisarz polityczny próbował kontrolować orzecznictwo niezawisłego sędziego, który orzeka tylko na podstawie ustaw i konstytucji - tłumaczył.
Wawrykiewicz podkreślał także, że "nie wolno absolutnie wkraczać w sferę orzeczniczą sędziego, to jest jego sfera niezależności".
Rzecznik KRS: jeśli rzecznik ma wątpliwości, powinien sprawę wyjaśnić
Rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Maciej Mitera pytany o "możliwy eksces orzeczniczy", z którego mają tłumaczyć się sędziowie, powiedział, że pracuje w wydziale karnym i zna "eksces" w prawie karnym. - Co do orzeczniczego… Może nie wszystko wiem, ale raczej nie - dodał. Pytany, czy zadanie pytań prejudycjalnych jest pogwałceniem traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, powiedział, że trudno mu się odnieść do tego pytania, ponieważ nie widział jaka jest podstawa wezwania rzecznika dyscyplinarnego. Dodał, że zawsze powtarzał, że rzecznik w swoich działaniach jest organem całkowicie niezależnym. - Jeżeli ma wątpliwości, ma obowiązek sprawdzać. Wydaje mi się, że czyni swoją powinność sprawdzając - mówił rzecznik. Jego zdaniem, "sądy mają obowiązek pytać, ale jeżeli rzecznik ma wątpliwości, powinien sprawę wyjaśnić".
Autor: akr,js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24