- Widziałem swoje karykatury, widziałem ten film. Martwi mnie tylko, że dziennikarze rosyjscy nie szanują niezależności polskich mediów - tak skomentował reportaż o sobie rosyjskiego Kanału 5 szef MSZ Grzegorz Schetyna. Uznał wyemitowany materiał za dowód na to, że polska polityka zagraniczna „przeszkadza Rosjanom”.
- To oznacza, że nasza polityka skutecznie wpływa na politykę europejską i mamy coś do powiedzenia w kwestiach wschodnich. I Rosjanom to przeszkadza - powiedział Schetyna, pytany przez polskich dziennikarzy w Brukseli, gdzie przebywa w poniedziałek, o reakcję na prześmiewczy reportaż rosyjskiej telewizji.
Schetyna dodał, że nie zależało mu na rozdrażnianiu Rosjan oraz „karykaturach i filmach”, ale na wskazaniu, że „politykę historyczną należy oddzielać od polityki bieżącej”. - Polityka powinna być wolna od historycznego wpływu - podkreślił minister.
Szef polskiej dyplomacji odniósł się w ten sposób do jednej z kwestii poruszonych w 10-minutowym reportażu Kanału 5, którego autor przypominał wypowiedzi Schetyny dotyczące uroczystości zakończenia II wojny światowej.
Prześmiewczy materiał rosyjskiej telewizji
Schetyna pod koniec stycznia - pytany o planowane obchody na Westerplatte - przyznał, że „nie jest naturalne” to, że koniec II wojny światowej czci się w miejscu, w którym „ta wojna się rozpoczęła”. - Ale dlaczego wszyscy przyzwyczailiśmy się tak łatwo, że to Moskwa jest miejscem gdzie czci się zakończenie wojny, a nie Londyn czy Berlin? - pytał. Wypowiedź wywołała w Rosji burzę. Wcześniej Schetyna rozwścieczył Rosjan twierdzeniem, że to Ukraińcy wyzwolili obóz Auschwitz..
W materiale rosyjskie telewizji wyświetlonym w niedzielę pojawiły się też spekulacje dość jednoznacznie wskazujące na to, że Schetyna ma własne „imperium” w Polsce. Rozmówcy rosyjskiego dziennikarza, który na początku lutego przyjechał do Warszawy, to m.in. były działacz Samoobrony Mateusz Piskorski, który podróżował na Krym jako obserwator tamtejszego „referendum” w marcu ub. roku oraz prof. Bogusław Paź - historyk filozofii z Uniwersytetu Wrocławskiego zawieszony przez uczelnię w styczniu za napisanie w mediach społecznościowych o „banderowskich ścierwach dostających łomot aż miło” od rosyjskich wojsk i prorosyjskich separatystów w ukraińskim Donbasie.
Autor materiału - odpowiednio dobierając rozmówców i tworząc "dokumentację" działań Schetyny jako polityka - utrzymuje, że może on wykorzystywać swoje wpływy, by np. uciszać krytyków. Wypowiedź wrocławskiego profesora, który prosi w jednej z rozmów, by go "nie cytować, bo ma duże kłopoty", ma wskazywać na cenzurę w polskich mediach.
Autor: adso//rzw / Źródło: TVN24, tvn24.pl