"Spotkanie kolesiów", "nibysędziowie", "werdykt obarczony wadą niekonstytucyjności" - konstytucjonalista prof. Wojciech Sadurski w ostrych słowach komentował czwartkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy o zgromadzeniach. Jego zdaniem, "pani magister Przyłębska z punktu widzenia prawnego nie jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego".
- Ja bym powiedział, cytując pewną klasyczkę - i z pełnym szacunkiem dla prawidłowo wybranych sędziów - było to bardziej spotkanie kolesiów, niż normalna narada Trybunału Konstytucyjnego - ocenił Sadurski.
"Bardzo trudny dylemat"
Pytany o powody tak ostrej oceny, konstytucjonalista zwrócił uwagę na dwa aspekty sprawy.
- Z jednej strony, uczestniczyły w tej naradzie osoby, które nie są prawnie wybranymi sędziami, gdyż zostały powołane na stanowiska już obsadzone. Z drugiej strony, całkowicie bezprawnie i bezpodstawnie wykluczono czterech sędziów, którzy powinni i - jak mi wiadomo - chcieli w tym uczestniczyć - argumentował Sadurski.
Jego zdaniem, sędziowie Trybunału, którzy mieli wątpliwości dotyczące składu orzekającego, stanęli przed "bardzo trudnym dylematem".
- Nie tyle nawet polityczny, czy prawny, ile jest to dylemat moralny: czy zaprotestować przez zbojkotowanie tej narady i odmowę uczestniczenia - co jest oczywiście strategią maksymalistyczną, czy raczej zachować się tak, jak zachowała się trójka tych sędziów. Otóż wyraźnie w swoim zdaniu odrębnym poruszając także kwestię nieprawidłowego składu. Uważam, że to, co oni zrobili, jest również właściwą metodą komunikowania się z opinią publiczną i społeczeństwem, a także przejawem lojalności wobec czwórki kolegów, którzy zostali bezpodstawnie wykluczeni z orzekania - ocenił Sadurski.
"Werdykt nie jest ważny"
Konstytucjonalista stwierdził również, że wydany w czwartek werdykt "z punktu widzenia prawnego, nie jest ważny. On jest zarażony niekonstytucyjnością".
Jak tłumaczył, został on podjęty przez nieprawidłowy skład orzekający, dlatego nie może być traktowany jako "wyrok prawnie wiążący".
Zwrócił również uwagę na fakt, iż sędziowie muszą przede wszystkim kierować się konstytucją.
- Jeśli w swoim najszczerszym przekonaniu (sędzia - red.) uważa, że przepis ustawy jest sprzeczny z ustawą zasadniczą, musi zastosować bezpośrednio konstytucję, co praktycznie oznacza, że musi zignorować ten przepis. Musi potraktować ten przepis, w tej konkretnej sprawie jako nieistniejący - wyjaśniał.
Werdykty "nibysędziów"
Sadurski pytany o status kolejnych orzeczeń, w których zasądzaniu będą brali udział sędziowie "dublerzy", odpowiedział: - Z punktu widzenia prawnego, każdy werdykt, w którym uczestniczy "nibysędzia", który nie został prawidłowo wybrany, będzie obarczony wadą prawną, wadą niekonstytucyjności.
Prof. Sadurski poszedł o krok dalej, stwierdzając, że powołanie prezes Przyłębskiej również odbyło się niezgodnie z przepisami, co oznacza, że nie jest ona prezesem Trybunału.
- Wszelkie decyzje magister Przyłębskiej również są obarczone taką samą wadą, dlatego że, podczas gdy została prawidłowo wybrana na sędziego Trybunału, została całkowicie bezprawnie i nieprawidłowo wybrana na prezesa Trybunału, dlatego, że w tak zwanym "wyborze" uczestniczyli ci "nibysędziowie" - orzekł konstytucjonalista.
- A zatem pani Przyłębska z punktu widzenia prawnego nie jest prezesem Trybunału Konstytucyjnego - oświadczył Sadurski.
- Jedynym prawidłowym wyjściem z tego impasu - zdaniem prof. Sadurskiego - jest jak najszybsze przyjęcie przez prezydenta Andrzeja Dudę ślubowania ze strony trzech prawidłowo wybranych sędziów i dopuszczenie ich do orzekania, a następnie - powtórne wybranie prezesa.
Zobacz wideo: Gutowski: Trybunał stracił dobrą okazję, by pokazać, że nie jest atrapą" (Film z 16.03.2017)
Autor: azb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24