Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił w środę skargę Magdaleny E., funkcjonariuszki Służby Kontrwywiadu Wojskowego, zdegradowanej w 2016 roku ze stopnia majora. - Bardzo brzydki i negatywny sygnał dla ludzi, którzy służą w służbach. Nie warto się narażać, bo można zginąć, po prostu trzeba swoje przesiedzieć - skomentował mecenas Antoni Kania-Sieniawski, obrońca byłej major. Magdalena E. planuje zaskarżyć środowy wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Magdalena E. została ukarana degradacją ze stopnia majora do kapitana w 2016 roku przez ówczesnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotra Bączka za - jak uznał - samowolne prowadzenie operacji uwolnienia polskiego kapitana z więzienia na Białorusi i ukrywania tego przed przełożonymi.
Major odwołała się od tej decyzji do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który w kwietniu 2017 roku przyznał jej rację. Skargę kasacyjną od wyroku wniosła Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Na początku lutego tego roku odbyła się rozprawa przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, który uchylił zaskarżony wyrok i skierował sprawę Magdaleny E. do ponownego rozpatrzenia przez Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie.
Sąd oddalił skargę Magdaleny E.
W środę sąd ten zdecydował o oddaleniu skargi Magdaleny E. Uzasadnienie wyroku jest niejawne. Zdegradowana major oceniła w rozmowie z reporterką TVN24, że jej zdaniem wyrok ten nie jest sprawiedliwy.
Powiedziała, że sąd nie wziął pod uwagę wszystkich wniosków dowodowych, co w jej przekonaniu mogłoby mieć wpływ na decyzję. Dlatego - jak przyznała - planuje zaskarżyć środowy wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
"Negatywny sygnał dla ludzi, którzy służą w służbach"
Antoni Kania-Sieniawski, obrońca Magdaleny E., stwierdził, że jego klientka "jest poniewierana w sądach cztery lata i jeszcze na koniec skazana jako winna tego, że pomagała mu [kapitanowi więzionemu na Białorusi - przyp. red.] kawał życia, wrócić do domu".
- To jest bardzo brzydki i negatywny sygnał dla ludzi, którzy służą w służbach. Nie warto się narażać, bo można zginąć, po prostu trzeba swoje przesiedzieć. To nie jest dobra zmiana - podkreślił mecenas.
Degradacja major Magdaleny E.
Oficer rozpoczęła służbę w SKW w 2007 roku. W listopadzie 2015 roku, mimo przejścia do Centrum Eksperckiego NATO, zajęła się porzuconą przez nowe kierownictwo SKW operacją uwolnienia polskiego żołnierza z więzienia na Białorusi. O tajnej operacji, która miała polegać na wymianie polskiego żołnierza na białoruskiego szpiega, wiedzieli między innymi prezydent Andrzej Duda i minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
Zaakceptowali plan wymiany więzionego żołnierza na skazanego w Polsce Białorusina.
12 lipca 2016 roku szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego ukarał major Magdalenę E. degradacją, zarzucając jej między innymi samowolę i ukrywanie operacji przed przełożonymi w okresie po zmianie władzy w 2015 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: WYROKIEM SĄDU ODZYSKAŁA DOSTĘP DO TAJEMNIC >
"Próbowano mnie zastraszyć"
Major Magdalena E. walczyła w Afganistanie i odpowiadała za wykrywanie rosyjskich szpiegów. Dziś jest cywilem. O tym, co ją spotkało, opowiedziała tylko raz, dziennikarzom "Superwizjera" TVN w reportażu "Łowczyni szpiegów odchodzi z wojska".
- Próbowano mnie zastraszyć. Po zmianie rządu stosowano różne zabiegi, by pozbyć się ze służby osób niewygodnych dla nowej ekipy. Używano postępowań dyscyplinarnych, a także kontrolnych - wskazywała.
Jak ujawnili reporterzy "Superwizjera", major Magdalena E. należała do zespołu badającego współpracę z rosyjskimi służbami tłumaczki języka rosyjskiego, którą zaufaniem obdarzał Antoni Macierewicz. Tłumaczyła na język rosyjski między innymi raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych i miała dostęp do tajemnic polskiego kontrwywiadu.
Autor: ads//now//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24