Sąd oddalił pozew złożony przez działacza gejowskiego i eurokandydata Krystiana Legierskiego przeciwko kandydatce na europosłankę Prawicy RP. Legierski poczuł się obrażony jej słowami: "Homoseksualizm to choroba albo uszkodzenie mózgu. Jest chorobą przekazywaną genetycznie i należy ją leczyć". W uzasadnieniu swojej decyzji sąd napisał, że: "w dalszym ciągu w środowisku medycznym toczy się spór, czy homoseksualizm można leczyć, a w związku z tym, czy jest on chorobą."
Legierski poczuł się dotknięty słowami kandydatki Prawicy RP Marii Mięsikowskiej-Szreder, które miała wypowiedzieć podczas spotkania wyborczego 26 maja w Urzędzie Gminy w Kartuzach.
Środowiska gejowskie są finansowane przez międzynarodowe organizacje, żeby robić "zadymy". Ich członkowie żyją z parad, dzięki czemu mogą żyć na wysokim poziomie finansowym. Tych gejów jest tyle samo co np. jakichś tam transwestytów, koprofagów, zboczeńców. Kandydaci Prawicy RP
"Homoseksualizm jest chorobą przekazywaną genetycznie i należy ją leczyć. Zadaniem rodziców jest tak prowadzić dziecko od najmłodszych lat, aby ta choroba się w nim nie rozwinęła. Środowiska gejowskie są finansowane przez międzynarodowe organizacje, żeby robić zadymy. Ich członkowie żyją z parad, dzięki czemu mogą żyć na wysokim poziomie finansowym. Tych gejów jest tyle samo co np. jakichś tam transwestytów, koprofagów, zboczeńców” - maiła powiedzieć kandydatka Prawicy.
Wypowiedzi zamieszczono na stronie internetowej Kartuzy Info.
Dotknięty homoseksualista
Eurokandydat napisał w swoim pozwie, że "nieprawdziwe wypowiedzi dotykają go jako homoseksualistę i działacza gejowskiego. Mogą też mieć negatywny wpływ na jego kampanię wyborczą przez podważenie wiarygodności". Są też - jego zdaniem - "niedozwoloną polemiką z programem Centrolewicy, ponieważ sugerują, że ta partia walczy o prawa zboczeńców".
Sąd oddalił
Sąd jednak nie przyjął argumentacji Legierskiego i pozew oddalił. W uzasadnieniu napisano, że "materiał dowodowy zebrany w sprawie nie pozwala na przyjęcie, iż sformułowanie użyte przez uczestniczkę postępowania jest nieprawdziwe", a rozstrzygnięcie tej sprawy wymagałoby specjalistycznej wiedzy.
W dalszym ciągu w środowisku medycznym toczy się spór, czy homoseksualizm można leczyć, a w związku z tym, czy jest on chorobą Uzasadnienie sądu
Zła argumentacja
Sąd podał także, że Legierski w swoim wniosku powołał się na fakty nieistotne dla sprawy. Chodzi o to, że zarzucał Mięsikowskiej-Szreder nazwanie homoseksualizmu wadą genetyczną, a tymczasem powoływał się na to, że Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne skreśliło homoseksualizm z listy chorób psychiatrycznych oraz na to, że nie widnieje on już na liście chorób, sporządzonej przez Światową Organizację Zdrowia.
Sąd zwrócił też uwagę, że "w dalszym ciągu w środowisku medycznym toczy się spór, czy homoseksualizm można leczyć, a w związku z tym, czy jest on chorobą".
Legierski zapowiedział, że złoży zażalenie na decyzję Sądu Okręgowego.
"Ja nic nie mówiłam"
Zaś Mięsikowska-Szreder podkreśliła, że była zdziwiona pozwem, bo nie powiedziała "niczego złego przeciwko nikomu", a jej słowa zostały niedokładnie zrelacjonowane. Dodała, że podczas jednego ze spotkań wyborczych była pytana, jak sobie radzić z homoseksualizmem bliskiej osoby. - Zasugerowałam, że może mieć to (homoseksualizm) związek z tym, że matka rodzi dziecko innej płci niż oczekiwała i to może prowadzić do braku samoakceptacji u dziecka. Jest mu potem trudno utożsamić się z własną płcią - powiedziała.
To atak na wolność słowa
Nim jeszcze sąd zdecydował o oddaleniu pozwu, Prawica RP zaczęła się bronić. Jej szef Marek Jurek napisał w tej sprawie oświadczenie. Czytamy w nim, że: "Proces wytoczony przez powołującego się na środowiska homoseksualne Krystiana Legierskiego jest poważną próbą ograniczania wolności słowa i wypowiedzi. Aktywiści skrajnej lewicy wywierają ostatnio bezprecedensowy nacisk na sferę publiczną, dążąc do jej ocenzurowania. Przykładem są publiczne ataki oraz procesy sądowe skierowane przeciw katolikom obecnym w mediach".
Ja nic nie mówiłem
Jurek powoływał się także na uchwałę z dnia 23 czerwca 2006 roku, która stanowi, że: Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, utożsamiając się z judeochrześcijańskim dziedzictwem moralnym Europy, nie może aprobować wprowadzania do dokumentów Unii Europejskiej pojęć w rodzaju homofobia”. Szef Prawicy zaznacza także, że słowa eurokandydatów były krytyką programu Centrolewicy. Nie miały natomiast na celu oceniania kandydatów.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24