Karę dwóch miesięcy więzienia wymierzył w czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli Zygmuntowi Miernikowi, który w czerwcu 2013 r. rzucił tortem w warszawską sędzię decydującą w sprawie zawieszenia procesu Czesława Kiszczaka.
Ogłoszeniu wyroku towarzyszyły głośne protesty oskarżonego i zgromadzonych na sali osób skupionych wokół byłego posła Adama Słomki, wykrzykujących: "Na Białoruś!" oraz obelgi wobec sędzi prowadzącej proces.
Z powodu tych protestów sędzia Joanna Dryl nakazała wszystkim opuszczenie sali przez publiczność i media. Po przerwie spowodowanej tym zamieszaniem kontynuowano wygłoszenie uzasadnienia wyroku. Miernik nie doczekał końca uzasadnienia wyroku i wyszedł z sali, dodatkowo obrażając sędzię wulgarnymi słowami - za co został ukarany dodatkowymi 14 dniami aresztu. Policja zatrzymała go przed salą rozpraw.
Sąd uznał Zygmunta Miernika za winnego naruszenia nietykalności cielesnej sędzi Anny Wielgolewskiej z Sądu Okręgowego w Warszawie, która została przezeń ugodzona tortem w tył głowy. Według sądu było to nie tylko naruszenie nietykalności, ale też znieważenie sędziego podczas i w związku ze sprawowaniem urzędu, a także znieważenie konstytucyjnego organu RP.
Miernik chciał "poniżyć sędziego"
Według sądu, nie było wątpliwości, że to Miernik rzucił tortem w sędzię. - Sekwencja zdarzeń zarejestrowanych na nagraniu nie pozostawia żadnych wątpliwości, że to oskarżony rzucił ciastem - dodała sędzia. Podkreśliła, że w 18. sekundzie analizowanego nagrania z telewizji widać, jak Miernik rzuca ciastem, a już w 19. sekundzie ciasto jest na głowie sędzi Wielgolewskiej. - Nie sposób przyjąć, że w tak krótkim czasie mógł ciasto przekazać innej osobie - dodała sędzia Dryl. Uznała też, że czyn Miernika miał na celu "poniżenie sędziego".
Prokurator Monika Nieciecka wnosiła o karę 10 miesięcy więzienia dla Miernika. - Za uznaniem jego winy przemawiają dowody - zeznania pokrzywdzonej sędzi i nagrania telewizyjne. Znieważył sędziego, który prowadził rozprawę, co w demokratycznym państwie nie powinno mieć miejsca - podkreśliła oskarżycielka, popierając akt oskarżenia.
Obrońca: zrozumiałe emocje
Broniący podsądnego z urzędu mec. Krzysztof Dmowski wniósł o uniewinnienie swego klienta. Apelował, by w całej sprawie sąd nie brał pod uwagę emocji i poglądów Miernika. - Emocje są zrozumiałe. Pan Miernik był internowany w stanie wojennym. Tamte wydarzenia ukształtowały jego postawę, poglądy. Sąd powinien być ponad tym - mówił Dmowski.
W ocenie obrońcy, nawet nagranie telewizyjne nie daje podstaw do ustalenia, że to Miernik rzucał. - Można wysnuć wersję, że Miernik komuś podał to ciasto. Może odłożył je i ktoś inny wziął ten tort. Może był to przypadek. Nie można więc przypisać oskarżonemu winy - dowodził.
"Jestem dumny, że odbył się proces tortowy"
Sam Miernik w "ostatnim słowie" powtórzył, że ani się nie przyznaje, ani nie zaprzecza oskarżeniu. - Skoro na kopalni Wujek górnicy sami się wystrzelali, to czemu tort się sam nie mógł rzucić. (...) To było wymierzenie kary tej sędzi, za kuglowanie wymiarem sprawiedliwości. Prokurator nic mi nie udowodnił. (...) Jestem dumny, że odbył się proces tortowy. Może to dzięki temu procesowi ten zbrodniarz Kiszczak został skazany - podkreślił.
Wyrok jest nieprawomocny. Miernik już zapowiedział apelację. - Jeśli takie łobuzy jak Kiszczak albo Kryże chodzą po wolności, to ja bardzo chętnie pójdę siedzieć - dodał.
Atak tortem
W czerwcu 2013 r. w Sądzie Okręgowym w Warszawie przesłuchiwano dwoje psychiatrów, którzy uznali, że zdrowie 88-letniego wówczas Kiszczaka nie pozwala na sądzenie go po raz piąty w sprawie przyczynienia się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r. Posiedzenie było jawne dla mediów.
Gdy sędzia Anna Wielgolewska ogłosiła, że samo przesłuchanie biegłych odbędzie się przy drzwiach zamkniętych, obecna w sali jako publiczność grupa osób z Adamem Słomką na czele zaprotestowała, głośno wyrażając niepochlebne dla sądu opinie. Wtedy sędzia Wielgolewska ogłosiła przerwę w posiedzeniu. Gdy wychodziła z sali, jeden z mężczyzn rzucił w nią tortem z bitą śmietaną. Tort trafił sędzię w głowę. Kilka dni później Zygmunt Miernik usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności oraz znieważenia funkcjonariusza publicznego w związku z wykonywaniem obowiązków służbowych.
Autor: PM / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24