- Tylko w tym roku strażacy wyjeżdżali już 140 razy, żeby pomóc osobom, pod którymi załamał się lód. Utonęło 12 osób, 7 udało się uratować - mówił we "Wstajesz i wiesz" rzecznik Państwowej Straży Pożarnej, starszy brygadier Paweł Frątczak.
We wtorek dwoje nastolatków wpadło pod lód na nieczynnym basenie w Skarbimierzu-Osiedle (woj. opolskie). Kilkunastoletni chłopak był pod wodą półtorej godziny. Niestety, nie udało się go uratować. Do szpitala przewieziono także jego koleżankę.
Wchodzą na lód, wjeżdżają samochodami
Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak powiedział, że od początku roku strażacy wyjeżdżali 140 razy do działań na zamarzniętych akwenach. Jak powiedział, że utonęło 12 osób, 7 udało się uratować.
- Muszę powiedzieć po raz kolejny, że według nas nie ma bezpiecznego lodu. Jest zbyt kruchy. Nie ma gwarancji, biorąc pod uwagę ruch wody w zależności od tego, o jakim akwenie mówimy - zaznaczył.
Frątczak przestrzegał, że wystarczy kilka dni z temperaturą poniżej zera, by ludzie zaczęli wychodzić na lód, a strażacy wyjeżdżać do ratowania tych, pod którymi załamuje się krucha pokrywa.
Rzecznik PSP apelował o rozwagę i podkreślał, że akweny nie są po to, żeby uprawiać sporty zimowe. - Rzeki są już w ogóle takimi akwenami, które nigdy nie zamarzają do końca, z uwagi chociażby na nurt tej rzeki. Podobnie w jeziorach też jest określony ruch wody - podkreślił.
Rzecznik powiedział, że o tym, iż gubi ludzi rutyna, świadczy interwencja z poniedziałku. Strażacy ratowali pięciu wędkarzy, którzy odpłynęli na oderwanej krze. Mówił też, że zdarzały się przypadki, kiedy ludzie skracali sobie drogę, jadąc samochodem po lodzie. Jak dodał, grupą ryzyka są także osoby starsze i właściciele psów, którzy wchodzą na lód.
"Gwałtowne wyziębienie, nasze ubranie staje się cięższe"
Frątczak tłumaczył również, co robić, kiedy lód się pod nami załamie. - Pamiętajmy o tym, że następuje gwałtowne wyziębienie organizmu, nasze ubranie staje się znacznie cięższe, bo zimą jesteśmy grubo ubrani. Nie wpadajmy w panikę, wzywajmy pomoc. Nie wykonujmy gwałtownych ruchów. Powinniśmy wydostać się, opierając na łokciach, w tym kierunku, z którego przyszliśmy, z uwagi na to, że tam ten lód jest gruby, on się nie załamuje - mówił rzecznik.
Podkreślił jednocześnie, że kiedy jesteśmy świadkiem takiego zdarzenia, natychmiast powinniśmy wezwać służby ratownicze i podjąć próbę ratunku.
- Tylko pamiętajmy o tym, że nie wbiegamy na lód, tylko wczołgujemy się, podajemy linkę, kurtkę, gałąź. Nie możemy się zbliżać do osoby tonącej, żeby pod nami nie załamał się lód - zaznaczył rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w TVN24.
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24