Rząd na dzisiejszym posiedzeniu zajmie się m.in. projektem nowelizacji ustawy dotyczącym uboju rytualnego, który dopuszcza ubój bez ogłuszania, zgodny z wymogami religijnymi. Zmiana w sprawie uboju rytualnego ma polegać na włączeniu unijnych przepisów do polskiego prawa.
Obowiązująca ustawa o ochronie zwierząt pozwala na ubój tylko z ogłuszeniem. Natomiast od 1 stycznia tego roku weszło w życie unijne rozporządzenie, które dopuszcza ubój zgodnie z wymogami religijnymi w krajach UE. Politycy i prawnicy mają różne zdanie co do tego, który z przepisów obowiązuje w naszym kraju.
Kto ma rację?
Dyrektor Instytutu Nauk Prawnych PAN prof. dr hab. Władysław Czapliński powiedział, że "rozporządzenie unijne ma absolutne pierwszeństwo przed ustawą, co wynika z art. 91 ust. 3 konstytucji". Podobnego zdania jest były minister rolnictwa Marek Sawicki. Natomiast minister rolnictwa Stanisław Kalemba uważa, że aby zalegalizować ubój rytualny, konieczna jest zmiana ustawy o ochronie zwierząt. Zdaniem szefa resortu rolnictwa, ubój rytualny w Polsce powinien być możliwy ze względu na grupy wyznaniowe, ale również z powodów gospodarczych. Według Kalemby eksport mięsa z uboju rytualnego drobiu i bydła daje 1,2-1,5 mld zł rocznie, a także ok. 4-5 tys. miejsc pracy.
Chcą chronić zwierzęta
Organizacje zajmujące się ochroną zwierząt podkreślają natomiast, że ubój rytualny bydła polega na zabijaniu przez poderżnięcie gardła bez wcześniejszego pozbawienia świadomości. Wskazują też, że ubój z zasady nie jest humanitarny, ale ten jest szczególnie okrutny. Premier Donald Tusk mówił w grudniu ub.r. dziennikarzom, że potrzebna jest analiza wartości sprzedaży mięsa z uboju rytualnego. Jak dodał, chce też wyjaśnić, jaka jest różnica - jeśli chodzi o cierpienie zwierząt - między ubojem rytualnym a tradycyjnym.
Autor: mn//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu