Wykluczamy ugodę z władzami Rosji w sprawie skargi katyńskiej złożonej do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - informują rodziny ofiar zbrodni katyńskiej. Powodem jest odpowiedź Rosji w tej sprawie.
- Propozycja ugody była wyciągnięciem ręki do Rosjan, którzy ją odrzucili. To, co ostatnio władze Rosji przesłały strasburskim sędziom, jest policzkiem wymierzonym nie tylko nam, ale wszystkim tym, którym zależy na pełnym wyjaśnieniu zbrodni katyńskiej - powiedziała córka jednego z oficerów zamordowanych przez NKWD w 1940 r.
To jest wypieranie się zbrodni katyńskiej. To ubliża nam - rodzinom ofiar zbrodni - i pamięci zamordowanych Polaków. Czego Rosjanie się boją? Co może być w tych dokumentach? Minęło przecież już 70 lat od zbrodni katyńskiej. Dlaczego nie możemy raz na zawsze zakończyć tej sprawy? Witomiła Wołk-Jezierska
Niebyła propozycja ugody
Rodziny katyńskie w lipcu zaproponowały stronie rosyjskiej, że wycofają sprawę katyńską z Trybunału w Strasburgu.
W zamian oczekiwały odtajnienia całego śledztwa w sprawie zbrodni, prowadzonego w latach 1990-2004 przez rosyjską Główną Prokuraturę Wojskową, oraz pełną prawną rehabilitację ofiar.
Teraz jednak - jak twierdzą rodziny ofiar - ugoda jest wykluczona ze względu na treść pisma przesłanego przez władze Rosji w połowie października do Trybunału w Strasburgu. Rosjanie napisali, że nie mają obowiązku wyjaśniać losu zamordowanych przez NKWD w 1940 r. polskich oficerów, zaginionych - jak to określili - w wyniku "wydarzeń katyńskich". Pod pismem podpisał się wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin.
- To jest wypieranie się zbrodni katyńskiej. To ubliża nam - rodzinom ofiar zbrodni - i pamięci zamordowanych Polaków - podkreśliła Wołk-Jezierska. Jej zdaniem, w kontekście ocieplenia polsko-rosyjskich relacji po tragedii pod Smoleńskiem pismo Matiuszkina do Strasburga jest całkowicie niezrozumiałe.
- Czego Rosjanie się boją? Co może być w tych dokumentach? Minęło przecież już 70 lat od zbrodni katyńskiej. Dlaczego nie możemy raz na zawsze zakończyć tej sprawy? - pytała retorycznie Wołk-Jezierska.
Prawo a polityka
Według politologa i sowietologa prof. Włodzimierza Marciniaka, w ocenie działań władz Rosji w sprawie zbrodni katyńskiej należy odróżniać deklaracje polityczne od działań o charakterze prawnym.
- To istotna różnica. Czym innym są gesty i pojednawcze słowa rosyjskich polityków, którzy deklarują, że coś w tej sprawie będą robić, a czym innym byłyby konkretne działania, zmierzające do pełnego wyjaśnienia tej zbrodni. Rozdzielenie tych dwóch wymiarów jest bardzo ważne - powiedział prof. Marciniak.
Podkreślił też, że dla Rosji utrzymywanie wizerunku Polski jako kraju, który wciąż "tworzy problemy" w związku z sowieckimi zbrodniami jest korzystne.
- Wyświetlenie filmu Andrzeja Wajdy "Katyń" było sygnałem dla świata, że problem został rozwiązany. Tymczasem problem w ogóle nie został rozwiązany, ponieważ do tej pory nie ma żadnych konkretów formalno-prawnych - mówił prof. Marciniak, przypominając, że w dotychczasowym orzecznictwie Rosji zbrodnia katyńska nadal jest przestępstwem pospolitym, które uległo przedawnieniu.
Decyzja Trybunału
Pełnomocnik rodzin ofiar zbrodni katyńskich dr Ireneusz Kamiński powiedział, że ostatnie pismo władz Rosji do Trybunału w Strasburgu kończy wymianę argumentów prawnych.
- W ciągu najbliższych miesięcy Trybunał podejmie decyzję, co dalej w sprawie skargi katyńskiej - mówił mecenas. Podkreślił, że postępowanie władz Rosji naraża ją na przegrany proces w strasburskim Trybunale, a w efekcie - na jego prawne konsekwencje, m.in. obowiązek ścigania żyjących sprawców zbrodni katyńskiej oraz wyjaśnienia i ujawnienia wszystkich jej okoliczności.
Skarga Wołk-Jezierskiej i innych 12 osób, złożona w czerwcu 2009 r., jest jedną z czterech skarg rodzin katyńskich, które wpłynęły do Trybunału. Największe zastrzeżenia rodzin budziło zamknięcie śledztwa rosyjskiej prokuratury w 2004 r. połączone z utajnieniem większości zgromadzonej dokumentacji procesowej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24