Z odmowy ekstradycji do USA Romana Polańskiego cieszy się Marina Zenovich, reżyserka dokumentu, który posłużył jako dowód przed krakowskim sądem. Gdyby w USA nie natrafił na "skorumpowanego i głodnego rozgłosu" sędziego, sprawa już dawno zostałaby zakończona - powiedziała Zenovich.
Głośny film dokumentalny z 2008 roku pt. "Roman Polański. Ścigany i pożądany" (Wanted and Desired), na który wielokrotnie powoływali się obrońcy Polańskiego, odegrał w ważną rolę w wyroku wydanym w piątek przez krakowski sąd. Uzasadniając decyzję o niedopuszczeniu ekstradycji reżysera, sędzia Mazur podzielił argumenty obrony, że w sprawie Polańskiego w USA doszło do rażącego naruszenia procedur i złamania zasady obiektywizmu i niezawisłości.
Ojciec byłby dumny
- Z całego serca zgadzam się z sędzią Dariuszem Mazurem i podziwiam jego odwagę, by zakwestionować amerykański wniosek o ekstradycję - powiedziała Zenovich. - To, co zrobił Roman Polański, było złe i on sam przyznał się do winy. Ale gdyby nie natrafił na skorumpowanego i głodnego rozgłosu sędziego w tej sprawie, odbyłby karę w więzieniu i ta sprawa już dawno zostałaby zakończona - oceniła reżyserka. Zenovich nie kryje dumy, że to, co ujawniła w filmie, "zostało potraktowane jako dowód, by pokazać nieprawidłowości w tej (Polańskiego) sprawie". - Gdyby tylko wciąż żył i mógł to zobaczyć mój ojciec, który też był sędzią - powiedziała.
Uchybienia
Film nie jest próbą ustalenia winy czy niewinności Polańskiego, gdyż on sam w sierpniu 1977 przyznał się do jednego z zarzutów - nielegalnego uprawiania seksu z 13-letnią Samanthą Gailey (obecnie Geimer) i na mocy zawartej przed sądem ugody z prokuratorem dobrowolnie stawił się do zakładu karnego i spędził tam 42 dni. To, co pokazał film i na co przed sądem w Krakowie wielokrotnie powoływali się obrońcy Polańskiego, to uchybienia proceduralne, do których doszło w trakcie ówczesnego procesu w Los Angeles.
W filmie mówią o nich m.in. adwokat Polańskiego Douglas Dalton oraz emerytowany prawnik, który pierwotnie prowadził tę sprawę jako prokurator, Roger Gunson. Winą za ucieczkę Polańskiego z USA do Europy tuż przed ogłoszeniem wyroku obarczyli prowadzącego postępowanie sędziego Laurence'a Rittenbanda, który zmarł w 1994 roku. - Ciekawe, że gdy zaczęłam kręcić film w 2005 r., biuro prokuratora okręgowego w Los Angeles nie miało nic przeciwko udostępnieniu mi swojej dokumentacji. Tę sprawę traktowali bowiem jako zakończoną. Każdy, kto był zaznajomiony ze sprawą, wiedział, że sędzia Rittenband zachowywał się źle i dlatego nigdy poważnie nie zażądali ekstradycji Polańskiego. Udawali, że to robią, ale nigdy niż próbowali naprawdę. Aż do czasu, gdy pojawił się mój film - powiedziała Zenovich.
Autor: dasz/ja / Źródło: TVN24, PAP