Obawiają się skażenia Bałtyku i katastrofy ekologicznej. Dlatego władze Rewala na Pomorzu Zachodnim domagają się od konsorcjum Nord Stream kaucji 3 mld złotych. Namawiają inne nadmorskie miejscowości, by postąpiły tak samo, a polski Sejm proszą, by znalazł uzasadnienie dla kaucji w prawie międzynarodowym.
Radni nadmorskiej gminy Rewal w Zachodniopomorskiem podjęli uchwałę, w której żądają się od rosyjsko-niemieckiego konsorcjum Nord Stream 3 mld zł zabezpieczenia finansowego na wypadek strat poniesionych w wyniku budowy Gazociągu Północnego. Jak powiedział w sobotę w Szczecinie inicjator przyjętej w piątek uchwały, radny Waldemar Jaworowski, uchwałę przekazano prezydentowi, premierowi i do Sejmu.
Jak wyjaśnił Jaworowski, który jest także kandydatem PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego z okręgu zachodniopomorsko-lubuskiego, radni Rewala chcieliby, by kaucja była zabezpieczeniem ewentualnych strat poniesionych na wypadek katastrofy ekologicznej.
Branża turystyczna może stracić
Według radnych, inwestycja zagraża środowisku naturalnemu na polskim wybrzeżu, co może oznaczać ogromne straty dla miejscowości turystycznych. Kilka miesięcy temu radni Rewala przyjęli uchwałę wyrażającą "stanowczy sprzeciw" wobec tej inwestycji.
Jak podkreślił Jaworowski, radni szacują, że gdyby doszło do skażenia Bałtyku, straty z tytułu braku wpływów z turystyki wyniosłyby miliard złotych rocznie. Za pieniądze z kaucji moglibyśmy np. pomyśleć o sztucznej rafie, która powstrzymałaby możliwe skażenia, czy też budować nowy model turystyczny na wybrzeżu - tłumaczył.
Radni Rewala zaapelowali też do innych nadmorskich gmin o podejmowanie podobnych uchwał. Gdyby polskie gminy nadmorskie zażądały solidarnie kaucji, Nord Stream musiałby wpłacić na ich konta ok. 100 mld zł, a to jest nadzieja na powstrzymanie budowy gazociągu - wyjaśnił radny.
Powołali się na przykład Duńczyków
Przypomniał także, że podobnych zabezpieczeń zażądali już duńscy rybacy, którzy otrzymają rekompensaty od Nord Stream w przypadku zbudowania przez nią Gazociągu Północnego w rejonie Bornholmu.
Nord Stream czeka na zgodę na budowę
Do końca 2009 roku spółka Nord Stream zamierza uzyskać zgodę na rozpoczęcie budowy Gazociągu Północnego, który pod Morzem Bałtyckim połączy Rosję z Niemcami. Spółka liczy, że państwa, przez których wody terytorialne i strefy ekonomiczne przebiegać ma planowana trasa gazociągu, wyrażą zgodę na inwestycję. Gazociąg będzie przebiegać przez wody rosyjskie, fińskie, szwedzkie, duńskie i niemieckie.
Część krajów nadbałtyckich, szczególnie Szwecja i Finlandia, ma poważne wątpliwości wobec projektu w obawie o środowisko naturalne Bałtyku.
W marcu Nord Stream przedstawił raport z ocenami oddziaływania inwestycji na środowisko naturalne w kontekście transgranicznym. Międzypaństwowe konsultacje na temat raportu mają potrwać do 8 czerwca.
Gazociąg Północny ma się składać z dwóch nitek o długości 1220 km i przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga - w 2012 roku. Budżet projektu wynosi 7,4 mld euro.
Udziałowcami Nord Streamu są rosyjski Gazprom (51 proc.) niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.).
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24