Rekonstrukcji rządu należy spodziewać się "w okolicach eurowyborów" - oświadczył premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla dziennika "Polska The Times". Szef rządu podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość ma dobrych ludzi "na zapleczu", którzy "teraz zyskają możliwość przejścia na pierwszą linię frontu". Odniósł się także do zawieszenia strajku przez nauczycieli.
Premier Mateusz Morawiecki w opublikowanej w poniedziałek w magazynie "Polska" rozmowie zaznaczył, że obóz rządzący ma dobrych ludzi "na zapleczu" i że kiedy dojdzie do rekonstrukcji rządu "w okolicach eurowyborów", "zyskają możliwość przejścia na pierwszą linię frontu".
Na pytanie, czy jest gotowy na drugą kadencję, Morawiecki odparł, że jeśli taka będzie wola wyborców i PiS, to jest "do dyspozycji".
"Polska zaczyna wykorzystywać wielką dziejową szansę"
"Jako premier czuję, że uczestniczę w fundamentalnych zmianach, ważnych i dobrych dla wszystkich Polaków. Że Polska zaczyna wykorzystywać wielką dziejową szansę. Widzę, że Polska zmienia się na lepsze. Że mamy więcej solidarności. Że pozycja Polski w świecie wyraźnie rośnie" - zaznaczył Morawiecki.
Wybory do Parlamentu Europejskiego w Polsce odbędą się 26 maja. Polacy będą wybierać 52 europosłów w 13 okręgach wyborczych.
Na listach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości znalazło się między innymi kilkoro ministrów i wiceministrów, w tym między innymi wicepremier Beata Szydło, szef MSWiA Joachim Brudziński, minister pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska oraz minister edukacji Anna Zalewska.
Premier o strajku nauczycieli: zależy mi na tym, żeby wszystkie strony wygrały
W wywiadzie w dzienniku "Polska The Times" szef rządu odnosił się również do zawieszenia strajku nauczyciel. Decyzję o zawieszeniu protestu od 27 kwietnia podjęło w czwartek prezydium Związku Nauczycielstwa Polskiego, a także prezydium Zarządu Krajowego Wolnego Związku Zawodowego "Solidarność-Oświata", który jest organizacją członkowską Forum Związków Zawodowych.
W ocenie premiera dobrze się stało, że strajk nauczycieli zawieszono, zwłaszcza ze względu na uczniów, maturzystów i rodziców.
"Dziękuję za to nauczycielom" - powiedział.
Zapytany o bilans po decyzji ZNP o zawieszeniu strajku i o to, czy "nauczyciele przegrali", odpowiedział, że patrzy na to zupełnie inaczej.
"Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby wszystkie strony wygrały, żeby nikt nie poczuł się przegrany. Ani uczniowie, ani nauczyciele, ani rodzice" - podkreślił. Jak zaznaczył, temu ma służyć tak zwany oświatowy okrągły stół, organizowany pod patronatem Morawieckiego na Stadionie Narodowym.
W rozpoczętej w piątek debacie oświatowej na temat edukacji w Polsce nie wzięły udziału ani ZNP, ani FZZ, czyli główne ugrupowania związkowe, które organizowały strajk w szkołach.
"Warto wprowadzić system, w którym nie każdy nauczyciel dostaje taką samą podwyżkę"
Zdaniem szefa rządu w polskich szkołach potrzebna jest zmiana jakościowa. "Dużo o tym było mowy podczas okrągłego stołu. Warto wprowadzić system, w którym nie każdy nauczyciel dostaje taką samą podwyżkę - bo jeden pracuje 50 godzin tygodniowo i oddaje uczniom swoje serce, a drugi pracuje trochę mniej" - mówił Morawiecki.
Wskazał, że takie głosy podczas piątkowych obrad mocno wybrzmiały w wypowiedziach rodziców, pedagogów i organizacji pozarządowych. "Stąd tak wiele apeli o to, by wypracować metodologię oceny pracy nauczyciela. Spróbujemy do tego sprawiedliwie podejść, ale w formie dialogu, a nie monologu" - zadeklarował.
Kolejne wezwanie, które według premiera było bardzo głośno słychać podczas debaty poświęconej edukacji, to zmiana systemu oceny pracy nauczyciela. Zaznaczył, że przy tej okazji nie dyskutowano szerzej o Karcie Nauczyciela, ale pojawiły się głosy, aby przejść w Polsce na system szwedzki.
"W Szwecji nauczyciel jest pracownikiem służby cywilnej, który przez pięć dni w tygodniu spędza w szkole osiem godzin dziennie. Wyrabia przy tablicy pensum, dwadzieścia kilka godzin, a resztę czasu jest w szkole: sprawdza klasówki, pracuje z uczniami, rozmawia z rodzicami" - wyjaśnił.
Jak podkreślił premier, "tego typu propozycje spotkały się z dużym zainteresowaniem".
"Ani razu nie porównywałem dzisiejszych sędziów do sędziów z czasu Vichy"
Morawiecki nawiązał także do swoich słów, które wypowiedział w czasie dwudniowej wizyty w Stanach Zjednoczonych w połowie kwietnia. Podczas dyskusji zorganizowanej na Uniwersytecie Nowojorskim szef rządu - mówiąc o przeprowadzanych zmianach w sądownictwie - stwierdził, że "duża część tego systemu jest skorumpowana".
- Nie możemy dyskutować tutaj o jednym elemencie czy kolejnym elemencie, wybierając je z całości - mówił wówczas Morawiecki. - Dla mnie to jest taka sytuacja, którą możemy porównać z Francją w okresie post-Vichy [francuski reżim kolaborujący z nazistowskimi Niemcami w czasie II wojny światowej - przyp. red.] - ocenił. Jak dodał, "Charles de Gaulle [generał, prezydent powojennej Francji - przyp. red.] kompletnie przebudował system".
Morawiecki pytany w poniedziałkowym wywiadzie, czy porównanie to nie było za ostre, ocenił, że "tak zostało ono przedstawione przez niektóre media w Polsce".
"Ale warto zapoznać się z całym wystąpieniem, z pełną wypowiedzią w danej sprawie, zanim zacznie się je komentować. 15 lat po wojnie de Gaulle uznał, że należy gruntownie przeorać francuski wymiar sądownictwa. Nastąpiła weryfikacja sędziów czy prokuratorów daleko większa niż te zmiany, które teraz zachodzą w Polsce czy na Węgrzech. Tak poważna zmiana nastąpiła też w NRD" - wskazywał.
"Ani razu nie porównywałem dzisiejszych sędziów do sędziów z czasu Vichy" - przekonywał premier. Jak mówił, porównał "konieczność przeprowadzenia reform wymiaru sprawiedliwości w Polsce do sytuacji w NRD w 1990 roku i do Francji na początku lat 60.".
"I podkreślam to z całą mocą, że komunistyczni sędziowie i prokuratorzy czasów stalinowskich zasługują na najwyższe potępienie" - powiedział szef rządu.
"Nowa piątka naszych propozycji doprowadzi do pewnego wzrostu deficytu budżetowego"
Morawiecki był pytany także o to, jak rząd sfinansuje "piątkę Kaczyńskiego" i czy będą podnoszone podatki. Wśród zapowiedzianych obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości znalazło się między innymi rozszerzenie świadczenia 500 plus na pierwsze dziecko bez kryterium dochodowego, brak podatku PIT dla pracowników do 26. roku życia i wypłata trzynastej emerytury.
"Budżet państwa składa się w 90 proc. z czterech głównych danin: VAT, PIT, CIT, akcyza. W każdym z tych przypadków doprowadziliśmy do obniżenia tych podatków. W każdej z tych kategorii mówimy o mocnym albo przynajmniej zauważalnym spadku obciążeń fiskalnych. Zarzut o podnoszeniu podatków jest więc więcej niż chybiony. Owszem, nie ukrywamy, że nowa piątka naszych propozycji doprowadzi do pewnego wzrostu deficytu budżetowego" - dodał Morawiecki.
Pytany o to, jaki będzie deficyt na koniec 2020 roku, czy będzie on w okolicach 3 proc., szef rządu odparł: "Spodziewam się raczej w okolicach 1,5 proc., może 2 proc. Jeszcze niedawno obawialiśmy się, że to będzie rzeczywiście 2-3 proc. Ale wygląda na to, że będzie lepiej. I to pomimo, że większość wielkich strat finansowych i luk w podatkach po Platformie [Obywatelskiej - przyp. red.] już domknęliśmy" - dodał.
Na pytanie, gdzie uda się rządowi znaleźć dodatkowe pieniądze, Morawiecki wskazał, że udało się doprowadzić do oszczędności kosztowych, między innymi obniżenia kosztów biurokracji.
"Będziemy też ograniczać wzrost wydatków w innych dziedzinach - poza tymi, które wzrosnąć muszą, na przykład na służbę zdrowia w przyszłym roku to będzie 5,03 proc. PKB" - powiedział Morawiecki.
I dodał: "Liczymy natomiast na wyższą ściągalność CIT-u, akcyzy, także na zyski z podatku, który wprowadzimy i obejmie on gigantów internetowych. Postaramy się też jeszcze bardziej uszczelnić VAT, choć tutaj tak wielkich przyrostów jak w minionych latach już nie będzie. Jednym z mechanizmów, który wkrótce będzie powszechnie działał, jest podzielona płatność. To da nam kilka miliardów".
Morawiecki: bilans 15 lat Polski w Unii Europejskiej jest bardzo pozytywny
Premier Morawiecki był także pytany o 15. rocznicę wejścia Polski do Unii Europejskiej.
"To bardzo ważna, pozytywna historyczna data. Nie tylko dla Polski i Polaków. Również dla wszystkich krajów Europu Środkowo-Wschodniej. Dlatego do Warszawy, na zaproszenie naszego rządu, przybędzie wielu przywódców tych państw, które wtedy - razem z nami - wstąpiły do Unii. Wspólnie ocenimy bilans ostatnich 15 lat, ale będziemy też rozmawiali o tym, jak uzdrowić i wzmocnić Unię Europejską na następne 15 lat" - powiedział.
Jego zdaniem, bilans 15 lat Polski w Unii Europejskiej jest "bardzo pozytywny".
"W sferze symbolicznej w 2004 roku przypieczętowano zakończenie powojennego podziału w Europie. Przypieczętowano, bo pamiętajmy, że pięć lat wcześniej wstąpiliśmy do NATO. W wymiarze politycznym mamy podstawy bezpieczeństwa, stabilności i wymiany poglądów przed najważniejszymi decyzjami. W obszarze ekonomicznym skorzystaliśmy na członkostwie w Unii, choć sami popełniliśmy sporo błędów, na przykład wyprzedając na potęgę własny majątek" - tłumaczył Morawiecki.
Według premiera, Polska zaczyna wyprzedzać Portugalię pod względem wysokości Produktu Krajowego Brutto na głowę mieszkańca. A Grecję "udało nam się przegonić już wcześniej".
Premier o "przyprawianiu gęby" przez opozycję
Pytany o relacje Polski z Unią, Morawiecki powiedział, że przede wszystkim należy odejść od "niepoważnych klisz, od przyprawiania nam gęby przez opozycję".
"Hasło 'polexit' to taki strach na wróble postawiony przez opozycję na pustkowiu ich oferty programowej dla Polaków. Wszyscy widzimy, że UE przeżywa istotne problemy wewnętrzne. Dawnej odpowiedzią na kolejne kryzysy był postulat 'więcej Europy' bez refleksji o źródłach występujących problemów. Teraz jednak wydaje się, że elity brukselskie zrozumiały, że mają problem, a punktem zwrotnym był kryzys migracyjny" - dodał.
Szef rządu powiedział również, że jego zdaniem euro jest jedną z głównych przyczyn przedłużającego się kryzysu gospodarczego na południu Europy, który wybuchł w 2008 roku.
"O ile kraje na północy kontynentu korzystają z tego, że mają wspólną walutę, to te z południa mają z tego powodu spore kłopoty. We Włoszech już się mówi o dwóch straconych dekadach. O ile pierwsza jeszcze zamknęła im się na lekkim plusie, to druga już była pod kreską. Średnie dochody Włochów zaczęły spadać w wyniku kryzysu i nadal nie wróciły do poziomu z 2007 roku" - przekonywał Morawiecki.
"Rozpychamy się w Europie po to, żeby Polska odzyskała w niej należne jej miejsce"
Premier wskazał również, że Polska korzysta na unijnej polityce rolnej i funduszach budowy dróg i kolei. "Choć nie jest tak, że wszystko przebiega bezboleśnie. Ciągle widać, że wewnątrz Unii ciągle pojawiają się podwójne standardy" - zaznaczył.
Jego zdaniem, podwójne standardy można również zauważyć pod względem politycznym. "Połączyłbym to z mentalnością naszych poprzedników, którzy jechali do Brukseli z kompleksem starej panny bez posagu. My mamy inne podejście. Rozpychamy się w Europie po to, żeby Polska odzyskała w niej należne jej miejsce" - dodał Morawiecki.
I zaznaczył: "Trzymam gardę wysoko, na wysokości oczu, tak, że żadnych uderzeń w nos nie czuję".
"Podkreślając naszą wielką miłość do UE, walczymy na europejskim ringu o swoje, o lepszą UE, a nie tylko kulimy się w narożniku, pozwalając okładać się innym, jak to było wcześniej. Unia Europejska to, owszem, wspólnota interesów, ale mocno stymulowana przez interesy poszczególnych państw. I kto się zagapi, może zamiast głównej roli odgrywać mniej ciekawą rolę statysty" - powiedział premier.
Autor: akr//now / Źródło: PAP, TVN24