Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych po niemal 10 miesiącach pracy opublikowała raport na temat tragicznego wypadku na przejeździe w Kozerkach niedaleko Grodziska. 30 września pociąg uderzył w peugeota, którym jechała matka z dwiema córkami. Kobieta zginęła na miejscu.
Raport opisuje, że dróżnik obsługujący przejazd otrzymał za pomocą sygnału dzwonkowego zawiadomienie o nadjeżdżającym pociągu. Rozpoczął zamykanie rogatek, stało się to jednak zbyt późno. Zaczęły one opadać już po wjeździe na przejazd ciężarówki, za którą znajdował się peugeot.
Dróżnik pozostawił otwartą jedną z rogatek, by umożliwić zjazd z przejazdu samochodom. Jak czytamy w raporcie "mimo zaistnienia wysokiego stopnia zagrożenia bezpieczeństwa, dróżnik nie podjął działań w celu wstrzymania ruchu pociągów (...). Na brak reakcji na istniejące zagrożenie mogła mieć wpływ obecność amfetaminy w organizmie dróżnika. Dróżnik nie widział samochodu osobowego Peugeot zasłoniętego przez samochód ciężarowy".
Gęsta mgła
Ciężarówka jechała wolno i miała trudności z minięciem innego pojazdu. Kierująca peugeotem, która jechała za ciężarówką, zatrzymała z tego powodu swój pojazd na torze. Gęsta mgła opóźniła zauważenie samochodu przez kierującego pociągiem maszynisty. Gdy to zrobił, rozpoczął hamowanie. Nie udało mu się jednak na czas zatrzymać składu i uniknąć najechania na samochód. Czoło pociągu uderzyło w tylną część lewego boku auta. Peugeot został odrzucony z przejazdu do przodu na lewą stronę, a następnie uderzony w część bagażową przez inny nadjeżdżający pociąg.
Jak ustalił zespół powypadkowy PKBWK, dróżnik obsługujący przejazd pracował "niezgodnie z regulaminem obsługi przejazdu". "Nie stosował się do ujętych w regulaminie czasów zamknięcia rogatek", a "zapisy w dzienniku pracy dróżnika były niezgodne ze stanem faktycznym".
W raporcie wskazano, że we krwi dróżnika stwierdzono obecność amfetaminy w stężeniu 117 ng/ml, co "miało negatywny wpływ na jego sprawność psychomotoryczną".
Niewłaściwa organizacja ruchu
Jako przyczyny pierwotne wypadku wskazano, "niewłaściwą organizację ruchu drogowego przez przejazd i niedostosowanie stanu technicznego przejazdu oraz jego obsługi do znacznego wzrostu natężenia ruchu drogowego" oraz "niezrealizowanie uzgodnień przedstawicieli zarządcy infrastruktury i lokalnych władz dot. dostosowania przejazdu kolejowego oraz dróg dojazdowych do niego, do przejęcia wzmożonego ruchu kołowego".
Wśród przyczyn pośrednich wymieniono m.in.: naruszenie przez dróżnika regulaminu obsługi przejazdu, wykonywanie pracy przez dróżnika pod wpływem środków psychotropowych, niepowiadomienie przez dróżnika dyżurnych ruchu sąsiednich posterunków o konieczności zatrzymania ruchu pociągów, ograniczenie widzialności spowodowane mgłą, niedostosowanie stanu technicznego dróg dojazdowych do przejazdu, nieskuteczny nadzór nad pracą dróżników.
PKBWK wskazała również przyczyny systemowe. Jak stwierdzono, zarządca infrastruktury i jego jednostki wykonawcze nie w pełni wdrożyli system zarządzania bezpieczeństwem, nie przeprowadzono procesu zarządzania zmianą, analizy ryzyka oraz niepodjęcie odpowiednich działań korygujących i zapobiegawczych w związku ze znacznym zwiększeniem ruchu drogowego na przejeździe.
Dróżnik dyscyplinarnie zwolniony
Rzecznik prasowy PKP Polskich Linii Kolejowych Mirosław Siemieniec wyjaśnił, że dróżnik z Kozerek zaraz po wypadku został odsunięty od prowadzenia ruchu pociągu, a po dochodzeniu dyscyplinarnie zwolniony. Zawieszono również w pełnieniu obowiązków dwóch jego przełożonych.
Jak poinformował Siemieniec, po wypadku wprowadzono szereg zmian: wzmocniono obsadę na przejeździe w Kozerkach, ustawiono dodatkowe znaki, poszerzono przejazd. Przyczyny wypadku zostały natomiast omówione z wszystkimi dróżnikami w czasie szkoleń.
Tragedia na przejeździe
Autor: kg//rzw/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TTV