Akcje społeczne i wprowadzenie standardów opieki okołoporodowej na niewiele się zdały, ponieważ wciąż ta opieka nie jest na odpowiednim poziomie. Świadczy o tym raport NIK, który przez prawie trzy lata kontrolował polskie placówki. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.
Maksymilian przyszedł na świat w nowoczesnej sali porodowej. - Mogłam skorzystać z wanny, z prysznica, z piłki z drabinek. Mogłam też mieć wykonywane masaże, jak mnie bolały plecy - mówiła pani Marta, mama Maksymiliana.
Jednak o porodzie w takich warunkach wiele kobiet może tylko pomarzyć.
- Na polskich oddziałach położniczych nie jest dobrze - mówi Dominika Tarczyńska, rzecznik Najwyższej Izby Kontroli. - Jest to dość dziwna sytuacja w XXI wieku, że oddziela się kobiety w tak intymnym sytuacji, tylko i wyłącznie parawanem - podała jeden z przykładów.
Najwyższa Izba Kontroli zakończyła właśnie kontrolę na porodówkach. Wynika z niej, że w Polsce wciąż są szpitale z salami, na których rodzą dwie kobiety jednocześnie.
Problem dotyczy nie tylko małych szpitali powiatowych. Pani Agnieszka rodziła jednocześnie z inną kobietą w jednej z wrocławskich klinik. - Obok były kobiety, było słychać, jak rodzą. Kobieta przy porodzie powinna się czuć zrelaksowana a nie zestresowana - mówiła pani Agnieszka.
Wielostanowiskowe sale porodowe
NIK znalazła 12 szpitali z wielostanowiskowymi salami porodowymi. Fundacja Rodzić po Ludzku szacuje, że jest ich ponad 170. - Moim zdaniem takie szpitale nie powinny mieć kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia - oceniła Joanna Pietrusiewicz, prezes fundacji Rodzić po Ludzku.
- Niewiele lepiej wyglądały sale poporodowe. W skrajnym przypadku na jednej sali poporodowej było 7 kobiet. Nie było sprzętu do mycia dzieci, nie było sprzętu do przewijania dzieci - opisywała rzeczniczka NIK.
W swoim raporcie NIK opisuje między innymi Szpital Specjalistyczny nr 2 w Bytomiu. - Przede wszystkim łóżka, które są bardzo niewygodne - oceniła Edyta, pacjentka bytomskiego szpitala.
W jednej sali leży nawet pięć kobiet jednocześnie. Dyrektorka zapewniała reportera TVN24, że za kilka tygodni ten oddział przejdzie już do historii. - Będziemy rezygnować z tych sal wieloosobowych, na rzecz dwuosobowych w nowym budynku Śląskiego Centrum Perinatologii - tłumaczyła Kornelia Cieśla, dyrektor Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Bytomiu.
Standardy często tylko na papierze
NIK wytyka nie tylko tragiczny stan oddziałów i brak wyposażenia. Brakuje również tego, co pacjentki mają zagwarantowane w prawie. - W aż w dwudziestu, z 24 szpitali kobiety nie dostawały znieczulenia, bo nie było anestezjologów - podkreśliła Dominika Tarczyńska z NIK.
- To jest torturowanie kobiet. To jest niedopuszczalne po prostu - skomentowała Pietrusiewicz.
Zatrważające są też kolejne dane. W 17 skontrolowanych szpitalach lekarze pracowali bez przerwy kilka dni. Rekordzista 151 godzin. Raport NIK jasno pokazuje, że standardy w porodówkach są, ale często tylko na papierze.
Autor: tmw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24