"Pytała: Gdzie jest moja Madzia? Zaczęła płakać"

Sąsiadka matki półrocznej Magdy opowiada o zdarzeniu
Sąsiadka matki półrocznej Magdy opowiada o zdarzeniu
Źródło: TVN24/PAP/Andrzej Grygiel
- Zobaczyłam leżącą kobietę, a przy niej stojący wózek. Bez dziecka w środku - opowiada reporterowi TVN24 Żaneta Nowak, sąsiadka matki półrocznej Magdy, która zaginęła we wtorek w Sosnowcu. Kobieta zauważyła leżącą kobietę gdy wracała do domu z własnym dzieckiem. Dopiero po dłużej chwili zorientowała się, że to jej sąsiadka.

Był wtorkowy wieczór i było już ciemno. W alejce prowadzącej do bloku leżała kobieta, a przy niej wózek. Pusty. - Szło za mną dwóch mężczyzn i poprosiłam, żeby podeszli ze mną do tej kobiety. Była nieprzytomna. Poprosiłam ich żeby zadzwonili na pogotowie - opowiada Żaneta Nowak.

Jak przyjechało pogotowie na sygnałach ona się ocknęła i wtedy zobaczyłam, że to moja sąsiadka. Uklękła. Powiedziałam jej, że nie ma dziecka w wózku, a ona zapytała: gdzie jest moja Madzia? Zaczęła płakać Żaneta Nowak, sąsiadka matki półrocznej Magdy

- Moja córka powiedziała: zobacz mamusiu, tam ktoś leży. Moje dziecko się wystraszyło i chciało uciekać do domu - mówi kobieta i dodaje, że u leżącej trudno było wyczuć puls. - Jak przyjechało pogotowie na sygnałach ona się ocknęła i wtedy zobaczyłam, że to moja sąsiadka. Uklękła. Powiedziałam jej, że nie ma dziecka w wózku, a ona zapytała: gdzie jest moja Madzia? Zaczęła płakać - relacjonuje Nowak.

Załoga karetki zabrała pod ręce matkę półrocznej dziewczynki. W samochodzie kobieta dzwoniła do męża i brata. - Wcześniej poprosiła mnie bym zaprowadziła wózek do jej rodziców i powiedziała im co się stało - powiedziała Nowak.

- O takiej porze tutaj jest ciemno. Nic nie widać. Mogło się to zdarzyć każdemu - podsumowuje sąsiadka matki Magdy.

Porwana na spacerze

Do zaginięcia półrocznej Magdy doszło we wtorek wieczorem przy ulicy Legionów. Kobieta wracała do domu swoich rodziców po spacerze. W pewnym momencie, już na osiedlu, ktoś najprawdopodobniej uderzył kobietę w tył głowy. Gdy odzyskała przytomność okazało się, że w wózku nie ma jej dziecka.

Poszukiwaniem Magdy zajmuje się specjalna grupa dochodzeniowo-śledcza, w skład której wchodzi kilkunastu policjantów z Katowic i Sosnowca, którzy pracują pod nadzorem katowickiej prokuratury. Psychologowie sądowi tworzą portret psychologiczny porywacza. Nie udało się sporządzić portretu pamięciowego sprawcy z powodu zbyt małej liczby podanych szczegółów. Policja wciąż analizuje napływające do niej informacje. Możliwych jest nawet kilkanaście wersji wydarzeń.

Za informacje pomocne w odnalezieniu dziewczynki już wcześniej policja wyznaczyła 5 tys. zł nagrody, którą potem podwoił sosnowiecki samorząd. Pojawili się także prywatni sponsorzy, którzy zadeklarowali dodatkowe kwoty dla osób, które mogą pomóc w śledztwie. W sumie wartość potencjalnych nagród dla informatorów przekracza już 100 tys. zł i wciąż rośnie.

Wszystkie osoby, które przebywały 24 stycznia około 18 na ul. Legionów w Sosnowcu, widziały tam osobę z dzieckiem lub mogą posiadać jakiekolwiek informacje w tej sprawie, proszone są o kontakt z sosnowieckimi policjantami (tel. 32 296 12 55) lub z najbliższą jednostką policji pod numerem 997.

Źródło: tvn24

Czytaj także: