- Dwa razy taka jak normalny kot, wielki puszysty ogon – tak opisują nietypowe zwierzę właściciele kieleckich ogrodów działkowych. Jeden ze świadków mówi, że „puma” gości na działkach nie pierwszy raz – w zeszłym roku miała zjawić się tam w gromadzie podobnych jej zwierząt.
- To jest jakiś taki mutant według mnie – mówi mieszkanka Kielc, która w piątek widziała pumę na własnej działce. W zeszłym roku dziwne zwierzę odwiedziło jej ogródek dwa razy, a w zimie przestraszyło także jej znajomych. – Bali się, siedziała tam cała gromada kotów, a wśród nich trzech - czterech takich mutantów – opowiada kobieta.
Jak zauważa, dzikie zwierzę (bądź zwierzęta) na działce szuka przede wszystkim jedzenia i ucieka przed ludźmi. Puma nie była zbyt wielka - potrafiła przecisnąć się przez sztachety w płocie...
Nie zostawił nawet odcisku łap
Na poszukiwanie pumy ruszyła zaalarmowana Państwowa Straż Łowiecka. – Z samego rana o siódmej otrzymaliśmy zgłoszenie, że zwierzę podobne do pumy znajdowało się na terenie ogródków działkowych u zbiegu ulic Tarnowskiej i Wrzosowej – mówi Michał Malarski z kieleckiej Straży Łowieckiej.
Ogródki przeszukano, uprzednio prosząc działkowiczów o ich opuszczenie. Straż łowiecka przeczesała także pobliski las, używając kamery termowizyjnej. Nigdzie nie znaleziono śladów dzikiego kota. – Dostaliśmy potem zgłoszenie, że widziano go na terenie rezerwatu „Wietrznia”. Przeszukaliśmy dokładnie także teren rezerwatu, ale śladu obecności kota nie stwierdziliśmy. Przypuszczamy, że oddalił się już od Kielc – mówi Michał Malarski.
Nie znaleziono też odcisków łap. - Nie mogliśmy znaleźć takich śladów, bo w nocy padał bardzo intensywny deszcz – wyjasnia Malarski i przypomina, że w czwartek straż leśna natrafiła na bardzo wyraźne odciski łap kota o szerokości około 15 cm. - W naszym klimacie nie spotyka się tak dużych kotów – mówi strażnik.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TN24