- Pies ma za zadanie zlokalizować osoby, jeżeli pod gruzami ktoś przeżył. Jeżeli w danym miejscu pracuje nam wiatr i mamy szansę, że nawieje zapach w miejsce, gdzie przebywa pies, to zwierzę jest w stanie wyczuć człowieka nawet pod dwiema kondygnacjami - powiedział w studiu TVN24 młodszy brygadier Tomasz Ciok, właściciel psa ratowniczego o imieniu Gordon.
Strażak podkreślił, że w takich akcjach, jak ta w Katowicach, pracują zawsze minimum dwa czworonogi. - Może się zdarzyć, że pies będzie się gorzej czuć i pracować, dlatego potrzebne są dwa-trzy psy - dodał młodszy brygadier Wiesław Drosio.
Akcja z udziałem psa zaczyna się od przygotowania terenu.
- Jeżeli jest tam kilka kondygnacji, strażacy mogli robić tam dostępy, żeby pies mógł tam wejść, dotrzeć w każdą szczelinę między kondygnacjami - stwierdził.
"Chodzi o to, żeby dotrzeć w jak największą liczbę miejsc"
Jak z kolei ocenił Ciok, psi ratownik jest w stanie wyczuć zapach człowieka, który znajduje się dwie kondygnacje pod nim. - Dlatego strażacy starają się zejść jak najniżej, pies jest również przekazywany - czy to zejdzie po drabinie, czy ktoś go zniesie. Chodzi o to, żeby dotrzeć w jak największą liczbę miejsc - wytłumaczył.
Strażacy podkreślili, że pies ma za zadanie zlokalizować osoby, które mogą być pod gruzami. - Jeżeli wyczuje człowieka, będzie starał się tam dotrzeć, pokonać przeszkody, które dla nas byłyby nie do pokonania - zaznaczył Ciok.
Przed akcją - egzamin
Psy są specjalnie szkolone do akcji. - Muszą zdać dwa egzaminy: gruzowiskowy i terenowy. Gruzowiskowy dopuszcza do tego, żeby działać na terenie kraju przy tego typu katastrofach. Pies jest sprawdzany przez komisję egzaminacyjną Państwowej Straży Pożarnej. To są najlepsze psy. Te, które przyjechały z Małopolski, na pewno zdały taki egzamin - ocenił.
Ciok powiedział, że zna ratowników, którzy pracują w Katowicach. - Znamy się bardzo dobrze. Ćwiczymy minimum dwa razy do roku razem - dodał.
Autor: eos//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Andrzej Grygiel