Do auta 32-letniego mężczyzny na lince przyczepiony był pies, którego kierowca ciągnął ulicami w centrum Białegostoku. Zwierzę nie przeżyło. Policji udało się zatrzymać kierowcę, ale nie postawiła mu zarzutów. Miał to być nieszczęśliwy wypadek.
W minioną sobotę około 5 rano kierowca ciągnął zwierzę przez ulice w centrum Białegostoku. Na łuku drogi linka urwała się i odczepiła od pojazdu. Nieopodal - na ulicy Branickiego - przechodnie znaleźli nieżywego psa.
Jeszcze tego samego dnia policjanci zatrzymali 32-letniego mężczyznę - właściciela psa - i przesłuchali go w charakterze świadka. Jak wynika z jego relacji, pies biegał po ogrodzonym podwórku na kilkunastometrowej lince. O tym, że zwierzę jest przyczepione do jego auta, miał nie wiedzieć.
- Otrzymaliśmy zgłoszenie, że w okolicach ronda Lussy przy ulicy Branickiego pojazd koloru ciemnego ciągnie za sobą psa na lince. Policjanci natychmiast udali się we wskazane miejsce, potwierdzili to - mówi Marcin Gawryluk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
- Zgromadzony przez policjantów materiał dowodowy nie pozwolił przedstawić zarzutów - dodaje.
Policja mówi o nieszczęśliwym wypadku
Kierowca miał jechać z białostockiego osiedla Jaroszówka do centrum miasta. To trasa o odległości 5-6 kilometrów.
W sprawie przesłuchano świadków zdarzenia. Według policjantów szystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek - pies biegając po posesji, zaczepił linką o samochód, a kierowca nie zauważył tego.
Policjanci nadal pracują nad wyjaśnieniem tej sprawy. Mężczyzna do tej pory nie usłyszał żadnych zarzutów.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24