11-latek z Kętrzyna na przerwie w szkole chwalił się kolegom pistoletem taty. Nauczycielka odebrała chłopcu niebezpieczny przedmiot, który zabrał z domu bez wiedzy ojca. Jak się okazało, 48-latek miał broń gazową bez zezwolenia. Grozi mu teraz do 8 lat więzienia.
W poniedziałek około południa oficer dyżurny kętrzyńskiej policji odebrał telefon od dyrekcji jednej ze szkół podstawowych. Nauczyciele alarmowali, że uczeń przyniósł na zajęcia coś, co wygląda na broń.
"Gazówka" taty
Na miejscu policjanci dowiedzieli się, że podczas przerwy lekcyjnej nauczycielka zobaczyła, że jeden z uczniów pokazuje kolegom nietypową zabawkę. Gdy zobaczyła, co 11-latek trzymał w dłoni, przeraziła się. Natychmiast zabrała dziecku pistolet i zaniosła go do dyrekcji. Funkcjonariusze ustalili, że była to broń gazowa. Nastolatek powiedział policjantom, że wziął ją z domu bez wiedzy ojca, aby pochwalić się kolegom.
Do szkoły natychmiast wezwano ojca, który przyznał, że broń należy do niego i przechowywał ją od ponad 2 lat w mieszkaniu w szafce pod ubraniami. Okazało się też, że nie miał na nią pozwolenia. Jak twierdzi, nawet nie wiedział, że jest ono potrzebne, bo pistolet znalazł w schowku auta, które kupił w Niemczech. 48-latek stanie przed sądem. Za nielegalne posiadanie broni grozi mu do 8 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl, Bild.de
Źródło zdjęcia głównego: policja Kętrzyn