- Jesteśmy zgodni, że Muzeum II Wojny Światowej, w jego obecnej formie, stwarzałoby wyjątkową szansę dla Polaków, by dowiadywali się o wojnie poza Polską, a dla zagranicznych zwiedzających - poznawania polskiej historii - piszą we wspólnym liście opublikowanych w "Gazecie Wyborczej" . Odnoszą się w ten sposób do pomysłu zmiany koncepcji niemal gotowego muzeum w Gdańsku.
W połowie kwietnia minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosił zamiar połączenia Muzeum II Wojny Światowej z powołanym przez siebie w grudniu ub.r. Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku.
Prof. Andrzej Nowak, historyk, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Timothy Snyder, amerykański historyk specjalizujący się w historii Europy Wschodniej bronią muzeum i wyrażają nadzieję, że "Muzeum i jego wystawa zostaną ukończone i otwarte zgodnie z dotychczasowymi planami".
W liście opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" piszą: "żaden z nas nie zaprojektowałby wystawy Muzeum II Wojny Światowej dokładnie tak, jak ona wygląda dzisiaj. Obaj uznajemy jednak, że wystawa oddaje zarówno prawdę historyczną w wymiarze ogólnego obrazu wojny, jak i szczególne miejsce w niej Polski".
"Jesteśmy zgodni, że Muzeum II Wojny Światowej, w jego obecnej formie, stwarzałoby wyjątkową szansę dla Polaków, by dowiadywali się o wojnie poza Polską, a dla zagranicznych zwiedzających - poznawania polskiej historii" - napisali.
Resort kultury chce połączyć muzeum
Plan budowy w Gdańsku Muzeum II Wojny Światowej ogłosił we wrześniu 2008 r. rząd Donalda Tuska. Pierwotnie powołano placówkę pod nazwą Muzeum Westerplatte, ale po trzech miesiącach zmieniono ją na Muzeum II Wojny Światowej. Działkę pod budowę placówki podarowało miasto Gdańsk. Z kolei rząd zobowiązał się do wyasygnowania na ten cel, w ramach wieloletniego planu, 358 mln zł. Ze względu na problemy budowlane i technologiczne w kwietniu 2015 r. sumę tę podwyższono do prawie 449 mln zł. Otwarcie placówki (kilkukrotnie przesuwane) ma – zgodnie z zapowiedziami dyrekcji - nastąpić na początku 2017 r. Wystawa główna muzeum ma zająć ponad 5 tys. m kw. Nowoczesna scenografia, uzupełniona o liczne multimedia, ma być tłem dla autentycznych przedmiotów związanych z II wojną, a całość ma pokazać spójny obraz tego konfliktu wojennego i jego konsekwencji zarówno w kontekście politycznym, jak i losów pojedynczych ludzi, Polaków, ale też innych narodów. W połowie kwietnia resort kultury ogłosił (i obwieszczeniem z 6 maja br. podtrzymał tę decyzję) zamiar połączenia MIIWŚ z powołanym przez siebie w grudniu ub.r. Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku. Zgodnie z przepisami – po upływie co najmniej trzech miesięcy od ogłoszenia zamiaru, resort powinien ogłosić ostateczną decyzję w tej sprawie. Ministerstwo argumentowało zamiar połączenia placówek chęcią racjonalizacji wydatków. Zdaniem dyrekcji Muzeum II WŚ działania resortu miały jednak na celu głównie doprowadzenie do odwołania dyrektora placówki prof. Pawła Machcewicza (przepisy dot. łączenia placówek umożliwiają zerwanie zawartej z nim do końca 2019 r. umowy o pracę) oraz zmiany wystawy głównej muzeum.
"Powinien być prezentowany polski punkt widzenia"
O ekspozycji przygotowywanej przez dyrekcję MIIWŚ wicepremier i minister kultury Piotr Gliński wypowiadał się m.in. w maju. - Obecne kierownictwo zdaje się planować uniwersalistyczną opowieść o dziejach tego konfliktu i zaangażowanych weń narodów. Zamiast skoncentrować się na polskiej narracji tego zdarzenia. (...) To polski punkt widzenia powinien być prezentowany w tym muzeum, tak jak brytyjski punkt widzenia jest prezentowany w Imperial War Muzeum w Wielkiej Brytanii" - podkreślał Gliński. Zdaniem dyrekcji gdańskiej placówki szef resortu kultury opierał się w swoich krytycznych opiniach dotyczących ekspozycji głównie na treści, zleconych przez siebie, recenzji przygotowanych przez trzech historyków. Jeden z recenzentów - prof. Jan Żaryn zarzucał autorom wystawy m.in., że "dokonali strategicznego wyboru, w którym polski punkt widzenia na historię II wojny światowej został zasypany +pseudouniwersalizmem+". Wszyscy recenzenci krytykowali też wystawę za to, że nie uwzględniono na niej wielu wojennych wątków. W odpowiedzi szefostwo MIIWŚ argumentowało, iż "założenie, że istnieje sprzeczność między tym, co polskie, narodowe, a tym, co uniwersalne, jest fałszywe". Dyrekcja placówki przekonywała też, że wspomniane przez recenzentów brakujące wątki w rzeczywistości są obecne na ekspozycji, a recenzenci nie wiedzieli o tym, bo opiniując wystawę oparli się na fragmentarycznej tylko dokumentacji dostarczonej przez ministerstwo.
Protest historyków, środowisk kombatanckich
Po ogłoszeniu planów resortu z apelem o powstrzymanie się od połączenia dwóch gdańskich muzeów wystąpiły do ministra kultury m.in. gdańska Rada Miasta, Kolegium Programowe MIIWŚ, Polski Komitet Narodowy Międzynarodowej Rady Muzeów oraz liczni historycy, przedstawiciele środowisk kombatanckich, a także osoby, które przekazały MIIWŚ rodzinne pamiątki. W ostatnich tygodniach w Muzeum II Wojny Światowej trwała prowadzona przez siedmiu urzędników MKiDN kontrola. Zakończyła się ona 5 sierpnia; efekty nie są jeszcze znane. Z kolei 1 sierpnia dwóch członków Rady Powierniczej MIIWŚ - Tadeusz Filipkowski i Jacek Taylor – zwrócili się do NIK z wnioskiem o kontrolę działalności ministra kultury. We wniosku napisano m.in., że "akcja łączenia (placówek) spowoduje znaczne szkody, których Minister z pewnością dotychczas nie oszacował. Wystąpi konieczność sporządzenia inwentaryzacji majątku zlokalizowanego w znacznej części na terenie budowy, co doprowadzi do wstrzymania prac. To z kolei spowoduje przestoje w realizacji zawartych kontraktów, kary umowne, oraz następstwa nieterminowego wykorzystania środków programu wieloletniego".
Autor: js/kk / Źródło: Gazeta Wyborcza, PAP
Źródło zdjęcia głównego: UM Gdańska