Józef W., skazany za poczwórne morderstwo, wyszedł z więzienia, bo sędzia uwierzył w jego skruchę. Przed zwolnieniem warunkowym można było przeprowadzić dodatkowe badania psychiatryczne skazanego, ale sędzia ich nie zarządził. Zabójca, już na wolności, kilkakrotnie zgwałcił 21-letnią Martę.
Sprawę opisała "Gazeta Wyborcza".
Józef W. został skazany w 1993 roku na 25 lat więzienia za zabicie siekierą i tłuczkiem do mięsa czterech osób.
Policjanci, którzy byli wtedy na miejscu zabójstwa, mówili, że "brodzili we krwi". W. nazwano "wampirem z Gliwic".
Sąd skazał go za zabójstwo czterech mężczyzn na najwyższy wymiar kary - 25 lat więzienia. Miał w nim zostać do 2017 roku. Jednak 8 sierpnia 2012 roku Sąd Okręgowy w Opolu stwierdził, że skazany jest gotowy na zwolnienie warunkowe i powrót do społeczeństwa. W. wyszedł na wolność w lutym 2013 r.
"Zadano jej ból na nowo"
21-letnią Martę spotkał w sierpniu 2013 r. u jej przyjaciółki. Przyprowadził go ktoś ze znajomych.
Sprawiał wrażenie spokojnego i inteligentnego. Marta zaczęła mu opowiadać, jak ciężko jej wychować dwoje dzieci.
Józef W. zaproponował spotkanie, by jeszcze porozmawiać o jej problemach.
Kiedy odwiedziła go w jego mieszkaniu, początkowo rozmawiali. Potem kobieta poczuła działanie alkoholu i chciała wyjść, ale drzwi do mieszkania były zamknięte.
W. powiedział, że "już nie wyjdzie". Zagroził, że ją zabije. Potem rzucił 21-latkę na łóżko i kilkakrotnie zgwałcił.
Kiedy namówiła Józefa W., aby poszedł po alkohol i papierosy, udało się jej zadzwonić do męża.
Ten przyjechał i wyważył drzwi. - Odwiozłem żonę do domu i natychmiast zadzwoniłem na policję - opowiada "GW" mąż Marty.
- Myślałem, że przyjedzie pani psycholog z policjantką, ale przysłano siedmiu funkcjonariuszy, mężczyzn, którzy od razu zaczęli wypytywać żonę o szczegóły gwałtu. Zadano jej ten ból na nowo. Pojechaliśmy na miejsce zdarzenia. W. już tam nie było. Dzwonił potem do mojej żony. Groził, że skrzywdzi ją i dzieci. Gdy jechała z dziećmi autobusem, usiadł naprzeciw niej i się uśmiechał. Znów zadzwoniłem na policję. Dopiero pani prokurator wydała nakaz zatrzymania - dodaje w rozmowie z gazetą. W. zatrzymano 4 września. Przebywa w tymczasowym areszcie. Sprawa toczy się m. in. o gwałt.
Wiara w skruchę
Dlaczego w ogóle czterokrotny zabójca został wypuszczony na warunkowe zwolnienie? - Podczas posiedzenia W. tłumaczył, że się zmienił i jest teraz innym człowiekiem. Wykazał skruchę wobec przestępstwa, które popełnił - tłumaczy "GW" sędzia Marek Bujak, który wypuścił Webera na zwolnienie warunkowe. Przed zwolnieniem warunkowym poczwórnego zabójcy sąd mógł przeprowadzić dodatkowe badania psychiatryczne skazanego, ale sędzia Bujak - jak zaznacza "GW" - tego nie zarządził.
- To, że skazany jest grzeczny w zakładzie, o niczym nie świadczy. Człowiek, który morduje siekierą i tłuczkiem do mięsa, powinien siedzieć w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym, mieć dobrego lekarza, intensywną terapię, której nie przeprowadza się w więzieniu - komentuje w rozmowie z "GW" były szef więziennictwa Paweł Moczydłowski.
Autor: MAC//rzw/zp / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: tvn24