Ponad 100 tys. zł mieli dostać kelnerzy za nagrywanie polityków - piszą "Rzeczpospolita" i "Gazeta Wyborcza". Ta druga twierdzi również, że jeden z kelnerów - Łukasz N. - uprzedził sms-em wiceministra skarbu Rafała Baniaka, że dojdzie do publikacji nagrań.
Kilkadziesiąt osób ze świata polityki i biznesu mieli potajemnie nagrywać - zdaniem śledczych - Łukasz N. i Konrad L., pracownicy warszawskich restauracji. Czynić to mieli w porozumieniu z biznesmenem z branży węglowej Markiem Falentą i jego szwagrem Krzysztofem Rybką (adwokaci dwóch ostatnich wyrazili zgodę na publikację danych osobowych). Cała czwórka ma status podejrzanych.
Z informacji "Rz" wynika, że kelnerzy sprzedać mieli nagrania za łącznie ponad 100 tys. zł. To samo pisze "GW", podając dokładną sumę - chodzić ma o 115 tys. zł. Większość tej kwoty miała trafić do Łukasza N.
Wcześniej portal tvn24.pl ustalił, że śledczy sprawdzają, czy Łukasz N. - w zamian za nagrania - otrzymał od Falenty zegarek luksusowej marki Breitling.
Biznesmen zaprzecza, że płacił kelnerom, i w ogóle odcina się od udziału w aferze.
SMS do wiceministra
"Gazeta Wyborcza" pisze, że Łukasz N. uprzedził sms-em o aferze podsłuchowej wiceministra skarbu Rafała Baniaka, z którym się zna. Stać się to miało 13 czerwca, dzień przed pierwszymi publicznymi informacjami tygodnika "Wprost" o podsłuchach.
Baniak jest jednym z polityków, który miał został podsłuchany, kiedy był w restauracji "Sowa & Przyjaciele" w towarzystwie rzecznika rządu Pawła Grasia, wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, byłego szefa BOR Mariana Janickiego i biznesmena Piotra Wawrzynowicza.
Łukasz N., który według śledczych podsłuchiwał polityków, napisał do Baniaka sms: "Dostałem info m.in. od Misiaka (byłego senatora PO, zasiadającego obecnie we władzach jednej ze spółek F. - red.), że nagrywano rozmowy w naszej restauracji. Mają być puszczone w poniedziałek w sieci :-(".
Baniak poinformował swojego szefa - ministra skarbu - o podsłuchach dzień później, w sobotę, czyli w dniu opublikowania przez "Wprost" pierwszych podsłuchanych rozmów. W niedzielę 15 czerwca do Baniaka zgłosiła się ABW. Przesłuchała go w poniedziałek, a w Boże Ciało 19 czerwca prokuratura - pisze "Gazeta Wyborcza". Misiak, na którego w sms-ie powołuje się kelner, twierdzi, że o podsłuchach dowiedział się od osoby związanej z Orlenem. - By to sprawdzić, 13 czerwca zadzwoniłem do pana Łukasza N. Powiedział, że też coś słyszał, był zaskoczony - mówi Misiak w rozmowie z "GW".
Autor: mac//gak/zp / Źródło: Gazeta Wyborcza, Rzeczpospolita, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook