- Zatrzymanie F. to dla mnie duże zaskoczenie - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Piotr Nisztor, jeden z autorów artykułów "Wprost" nt. afery podsłuchowej. Jego zdaniem "śledczy działają nerwowo i po omacku".
Zarzuty współudziału ws. nielegalnych podsłuchów prokuratura postawiła biznesmenów Markowi F. i Krzysztofowi R., zatrzymanym w związku z aferą podsłuchową. Zatrzymano ich we wtorek. W środę wieczorem obu zwolniono za kaucją.
"Nie mam nic na sumieniu"
Nisztor w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" podejrzewa, że zatrzymanie Marka F. może mieć związek z przygotowywanym w ostatnim czasie artykułem na temat Składów Węgla. Jak zaznacza, w związku z publikacją często kontaktował się z Markiem F.
- Widać, że śledczy działają nerwowo i po omacku. Tyle że za jakiś czas – jak opadną emocje – ci, którzy podejmowali te decyzje, będą musieli się mocno z nich tłumaczyć - przekonuje.
Dziennikarz nie wierzy, że zostanie zatrzymany. - Wszystkie moje działania były zgodne z prawem. Pracę dziennikarza śledczego wykonuję profesjonalnie i rzetelnie od wielu lat. Bardzo bym się zdziwił, gdyby organa demokratycznego kraju, jakim jest Polska, wykonały sugerowane przez pana ruchy w moim kierunku. Nie mam nic na sumieniu - podkreśla.
Bez odpowiedzi
Nisztor nie chciał odpowiedzieć na pytanie, od kiedy miał nagrania.
- Organy ścigania, które pracują nad sprawą tzw. podsłuchów, analizują wszelkie informacje pojawiające się także w mediach. A podanie daty, kiedy doszło do przekazania mi nagrań, mogłoby naprowadzić śledczych na jakieś tropy - podsumowuje w rozmowie z gazetą.
Autor: nsz/kka / Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: tvn24