W 2013 r. jest o wiele mniej źródeł energii odnawialnej niż w roku ubiegłym - tak wynika z danych opublikowanych przez Urząd Regulacji Energetyki. Ci, którzy zainwestowali w zieloną energię mają teraz kłopoty.
O alarmujących danych URE pisze wtorkowa "Rzeczpospolita". Okazuje się, że wyprodukowany do połowy lipca "zielony prąd" stanowi niespełna jedną czwartą tego, co udało się uzyskać w 2012 r.
Przyczyną spadku jest przede wszystkim fakt, że duże elektrownie przestały wykorzystywać biomasę do tzw. współspalania, czyli mieszać ją w kotłach z węglem.
Przedsiębiorcy, którzy zainwestowali w odnawialne źródła energii, dostają tzw. zielone certyfikaty. Mogą je później sprzedawać firmom energetycznym, rozliczającym je w ramach polityki ograniczania emisji dwutlenku węgla. W tym roku jednak certyfikaty są tańsze o 40 proc. niż rok wcześniej.
Przedsiębiorcy z problemami
Marek Woszczyk, prezes URE, przyznaje, że realne są problemy z wypełnieniem przez Polskę jednego z ważnych unijnych zobowiązań. W 2020 r. odnawialne źródła powinny zaspokajać 15 proc. krajowego zużycia energii. A w Polsce system wspierania energetyki jest niewłaściwy, bo jest kosztowny.
Eksperci podkreślają, że na tej tendencji spadkowej tracą najwięcej średnie i małe przedsiębiorstwa, które aby zainwestować w nowe technologie, często musiały zaciągnąć kredyty. Problemem jest również kwestia, że niektóre umowy długoterminowe na odbiór zielonych certyfikatów mogą być renegocjowane, bo te są przecież dostępne po niższej cenie na giełdzie.
Na przeszkodzie stanąć mogą nie tylko takie wahania produkcji jak obecnie. Niepewność dotycząca zasad dotowania OZE sprawia dodatkowo, że firmy wstrzymują się z nowymi inwestycjami, między innymi w nowe farmy wiatrowe.
Autor: aj/iga / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu