Rodzice dzieci niepełnosprawnych nie przyjęli zaproszenia na spotkanie z prezydentową Anną Komorowską. Obawiają się, że jeśli opuszczą gmach parlamentu, nie będą mogli już do niego wrócić.
- Prezydentowa Anna Komorowska żałuje, że rodzice dzieci niepełnosprawnych nie przyjęli zaproszenia na spotkanie z nią - powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego Joanna Trzaska-Wieczorek
Dodała, że Anna Komorowska zaprosiła rodziców dzieci niepełnosprawnych na wtorek na godz. 13 do Kancelarii Prezydenta przy ul. Wiejskiej, która jest w kompleksie budynków sejmowych. Jak dodała szefowa prezydenckiego biura prasowego, w rozmowie z przedstawicielem rodziców zaproponowano także pomoc pielęgniarską i opiekę dla dzieci rodziców, którzy chcieliby wziąć udział w spotkaniu z Anną Komorowską.
Prezydentowa - jak mówiła Trzaska-Wieczorek - chciała spotkać się z rodzicami bez udziału polityków i mediów. - Ponadto pani prezydentowa zamierza kontynuować swoje działania budujące wrażliwość społeczną na problemy tej grupy, także w obszarze samorządów i organizacji pozarządowych - podkreśliła.
Boją się, że ponownie ich nie wpuszczą
Protestujący w Sejmie rodzice dzieci niepełnosprawnych powiedzieli we wtorek, że chcą się spotkać z panią prezydentową, ale boją się, że jeśli opuszczą gmach parlamentu, nie będą mogli już wrócić. - My bardzo dziękujemy pani prezydentowej. Ale bardzo prosimy, żeby pani prezydentowa przyszła do nas. Niech nas zrozumie. Nie możemy zostawić tutaj dzieci, a boimy się, że jeśli wyjdziemy, nie zostaniemy już wpuszczeni - powiedziała Maja Szulc jedna z protestujących matek. - Cieszymy się, że nami się zainteresowała. Nie musi to być spotkanie przy kamerach - dodała. Według protestujących miałoby to być spotkanie "mam z mamą". - Bardzo chcemy, żeby pani prezydentowa zobaczyła nasze dzieci - zaznaczyli protestujący. W Sejmie jest teraz jedna niepełnosprawna dziewczynka, do gmachu ma zostać wprowadzone kolejne dziecko.
"Jest pani jedyną naszą nadzieją"
Rodzice niepełnosprawnych dzieci siódmy dzień protestują w Sejmie, domagając się m.in. podwyższenia świadczenia pielęgnacyjnego. Chcą, aby już teraz osiągnęło ono poziom płacy minimalnej i zapowiadają, że będą w parlamencie do skutku. W liście skierowanym do Anny Komorowskiej napisali: "czekamy na panią i w tej chwili jest pani jedyną naszą nadzieją".
W sobotę premier Donald Tusk obiecał rodzicom, że rząd przygotuje ustawę podwyższającą wysokość świadczeń. We wtorek podczas obrad rządu ma zapaść decyzja o przesunięciu na ten cel środków w budżecie państwa z planu na budowę i remonty dróg lokalnych. Świadczenie pielęgnacyjne ma od 1 maja wzrosnąć do 1 tys. zł netto, od 1 stycznia 2015 r. do 1200 zł, a od 2016 r. do wysokości płacy minimalnej brutto.
Protestujący domagają się jednak, by świadczenie już teraz wzrosło z obecnych 820 zł do wysokości płacy minimalnej (w 2014 r. jest to 1680 zł brutto - ok. 1300 zł netto). Obecnie rodzic, który opiekuje się niepełnosprawnym dzieckiem w domu, otrzymuje 820 zł. Warunkiem pobierania świadczenia jest rezygnacja z zatrudnienia. Dodatkowo może liczyć na 153 zł zasiłku pielęgnacyjnego na dziecko i korzystać z niektórych świadczeń z opieki społecznej.
Autor: db/kka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Molecki/prezydent.pl